Kinga Rusin od lat należy do ulubienic Edwarda Miszczaka. Dyrektor programowy TVN-u często kogoś wyróżnia, jednak tylko Kindze udało się utrzymać jego sympatię przez lata. Na pewno kosztuje ją to sporo wysiłku, jednak okazało się opłacalne. Odkąd Kinię polubili też nowi właściciele stacji, jej kariera bardzo się rozwinęła.
Mimo silnej konkurencji, to właśnie jej powierzono prowadzenie reaktywowanego po 14 latach Agenta. Nowe stanowisko wiązało się z prawie dwumiesięcznym pobytem w RPA i dużą podwyżką. Kinga zarobiła 196 tysięcy złotych, o 56 tysięcy więcej, niż w You Can Dance. Nie wspominając już o wakacjach na koszt pracodawcy.
Na tym nie koniec przyjemności. Prosto z planu Agenta Rusin poleciała jeszcze na dwa tygodnie do Zimbabwe, gdzie zwiedziła Park Narodowy Wodospadów Wiktorii. Po powrocie przepakowała walizki i poleciała do Los Angeles na rozdanie Oscarów.
Kinga w swojej umowie ma jasno zapisane, że w ciągu roku na koszt TVN będzie miała aż sześć ekskluzywnych wyjazdów zagranicznych - ujawnia pracownik stacji w rozmowie z Super Expressem. Często są to wyjazdy łączone z pracą, na przykład wywiady w USA, gdzie pracuje przez jeden dzień, a przebywa na miejscu nawet przez tydzień. Kinga ma wtedy zapewniony pobyt w najlepszym hotelu i zawsze lata klasą biznes.