Na antenie TVN wystartował właśnie odświeżony Agent - program, dzięki któremu sławny stał się późniejszy minister zdrowia Bartosz Arłukowicz. Tym razem w Agencie występują "gwiazdy" takie jak Rafał Maślak, Antoni "załatwię was jebane psy Królikowski" i czwarta żona Michała Wiśniewskiego. Niestety, wygląda na to, że internauci poznali rozwiązanie jeszcze przed premierą programu. Przypomnijmy: Uczestnicy "Agenta" zdradzą finał przed premierą?
Mimo to stacja usilnie promuje nowego Agenta. O programie opowiedziała właśnie Kinga Rusin, która wystąpiła na okładce Vivy z gepardem. Celebrytka zwierzyła się, że pobyt w RPA był dla niej prawdziwym przeżyciem:
Musieliśmy w kompletnych ciemnościach dostać się terenowym, odkrytym dżipem do hotelu, który znajdował się w samym środku parku. Noc to czas największej aktywności afrykańskich zwierząt. Drapieżniki wyruszają na łowy. Miałam wrażenie, że wszystko dookoła się porusza, zza każdego krzaka śledzą nas czerwone w świetle latarek oczy dzikich kotów. Tej nocy nie byłam w stanie zasnąć - powiedziała.
Wrócę do Afryki z córkami. RPA to niesamowity kraj. Żadna wyprawa w życiu nie dostarczyła mi tylu emocji i wrażeń. Fajnie byłoby móc je podzielić z najbliższymi.
Kinga ostatecznie starała się przekonać czytelników, że program do samego końca był niespodzianką.
Jestem w tej grze obserwatorem i rozgrywającym. Muszę wszystkim uważnie się przyglądać, ale zasady realizacji programu nie pozwalają mi się zbytnio zbliżyć do uczestników. Nie może paść nawet cień podejrzenia o sprzyjanie komukolwiek - powiedziała. Dlatego producenci bardzo pilnowali, żebyśmy po zejściu z planu byli od siebie oddzieleni. Uczestnicy fantastycznie weszli w grę i swoje role. Do ostatniego odcinka nikt nie był pewien, która z gwiazd to agent, chociaż każdy z nas prowadził też swoje obserwacje poza planem.
Wierzycie w to?
Zobacz też: Ekipa "Agenta" nie lubi Kingi Rusin