Szafiarce Kiszczakowej, wdowie po ostatnim szefie Służby Bezpieczeństwa PRL, zawdzięczamy jeden z większych w najnowszej historii Polski politycznych skandali. Instytut Pamięci Narodowej odebrał jej prawie 300 stron dokumentów przechowywanych przez jej męża, z których część ma być dowodem na agenturalną przeszłość Lecha Wałęsy. Były prezydent, niezmiennie od lat zapewnia, że nie był TW Bolkiem. O tym, czy dokumenty znalezione u Kiszczaków są autentyczne, zdecydują specjalistyczne badania, m.in. grafologiczne. Zobacz: Wałęsa pisze do Kiszczakowej: "To sfabrykowane materiały! Wykonała prowokację!"
Kiedy afera wybuchła, Wałęsa przebywał w Miami, skąd udzielał wywiadów i rozmawiał z dziennikarzami, był też bardzo aktywny w mediach społecznościowych. Kilka dni temu przyleciał do Polski, do rodzinnego Gdańska.
Gdy dziś wybrał się do kościoła, szybko otoczyły go ekipy telewizyjne i reporterzy. W samej świątyni zaś powitano go brawami.
Zobacz też: 80 tysięcy ludzi manifestowało w Warszawie: "Kaczyński atakuje ikonę. Stańmy murem za Wałęsą!"