Kajetan P., zatrzymany przed dwoma tygodniami na Malcie w związku z brutalnym morderstwem 30-letniej lektorki języka włoskiego z Warszawy od kilku dni jest już w Polsce. Okazało się, że przewożony wojskową CASĄ fan Hannibala Lectera... rzucił się na konwojentów, próbując ich pogryźć. Podróż kontynuował w specjalnym kasku. Zobacz: Kajetan P. RZUCIŁ SIĘ NA POLICJANTÓW! Próbował ich... pogryźć!
Dzisiaj 27-letni P. złożył obszerne wyjaśnienia. Prokuratura uznała, że należy je upublicznić, żeby uciąć spekulacje dotyczące jego motywów i przebiegu zabójstwa. Tłumaczenia mężczyzny są szokujące.
Zakończyliśmy przesłuchiwanie wszystkich świadków. Prokurator uznał, że można ujawnić część wyjaśnień podejrzanego - mówił dziennikarzom podczas konferencji prasowej prokurator Przemysław Nowak. Kajetan P. wskazał, że od wielu lat targały nim sprzeczne emocje. Wskazywał, że z jednej strony miał potrzebę samodoskonalenia, potrzebę pozbywania się ludzkich słabości, z drugiej strony dostrzegał pewne pokusy życia codziennego, które w jego ocenie świadczą o słabości.
W ramach tego samodoskonalenia uprawiał dużo sportu, w tym survival, przeprowadzał głodówki, a także... zerwał kontakty z rodziną. Kolejnym etapem miało być morderstwo - jak wyznał, chciał w ten sposób "pozbyć się słabości, jaką jest przekonanie, iż życie ludzkie jest warte więcej od świni lub komara". Zdecydował o tym na "miesiąc lub dwa" przed samym morderstwem. Ofiara była przypadkowa, wyszukał ją w internecie dzięki ogłoszeniom o prywatnych lekcjach języka. W dniu zabójstwa P. i jego ofiara spotkali się po raz pierwszy.
Poszukiwał ofiary. Uznał, ze powinna to być osoba obca, że powinien to być lektor języka, ponieważ z taką osobą miałby, z uwagi na wykonywane obowiązki, pewną nić porozumienia i wzbudzałby zaufanie. Całkowity przypadek zadecydował, że ofiarą została Katarzyna J. Telefon do niej znalazł na stronie internetowej z ogłoszeniami o korepetycjach językowych. Ofiara była całkowicie przypadkowa, nigdy wcześniej się nie spotkali. Rozmawiali przez telefon celem umówienia się na zajęcia - tłumaczył prokurator. Wszedł do mieszkania, zamienili kilka zdań. Pokrzywdzona zaproponowała herbatę. Korzystając z chwili jej nieuwagi, podejrzany pozbawił ją życia przy pomocy noża. Następnie dokonał realizacji swojego planu. Przyszedł z nożem, z piłą i torbą. W innym pomieszczeniu odciął głowę ofierze, następnie zaczął sprzątać, wycierając krew ręcznikami. Ręczniki wrzucił do pralki, którą włączył. Ciało spakował do dwóch toreb, zamówił taksówkę i odjechał w stronę Bielan. W tym momencie, jak sam mówi, wszystko się posypało, ponieważ torba zaczęła przeciekać, taksówkarz zaczął pytać, sąsiadka go widziała, jak wyszedł z mieszkania z torbami.
P. wyznał, że po planowanej ucieczce z Europy, którą udaremniono na Malcie, zamierzał żyć na pustyni. Zapytany przez śledczych, czy żałuje swojego czynu, odpowiedział: Nie, nie żałuję.
Prokurator sprostował informacje o tym, że P. planował kolejne zabójstwo.
Takiego planu nigdy nie było. Natomiast na pytanie konkretne, czy byłby skłonny takiego czynu dokonać, wyjaśnił, że gdyby pozostał w Polsce i gdyby to, co zrobił, nie zostało wykryte, prawdopodobnie musiałby ponownie kogoś zabić. Taką potrzebę miał i ona była coraz bardziej silna, coraz bardziej nagła.