Minione miesiące okazały się przełomowe w życiu Edyty Górniak. Ruszyła w pierwszą od lat trasę koncertową, podczas której, jak ujawniła skromnie w Dzień Dobry TVN, ludzie płaczą ze szczęścia. Pogodziła się też z matką, nawróciła się na katolicyzm, przeprowadziła do Krakowa i zdecydowała się jeszcze raz spróbować swoich sił w eliminacjach do Eurowizji.
To jest trochę jakby wynik tego, że zaczęłam bardziej odczuwać, że czas jest cenny - zwierzyła się w rozmowie z Dzień Dobry TVN. Pomyślałam sobie: no dobrze, a jakby jutro był koniec, to co ja bym jeszcze chciała? I postanowiłam sprawdzić, czy tamta Eurowizja to był tylko jakiś cud. Ostatecznie zdecyduje matematyka. SMS-y zdecydują, czy to był dobry pomysł, czy bardzo zły pomysł.
Edyta mówiła też o swojej duchowości. Ostatnio porzuciła buddyzm i została katoliczką. Jak zapewniała w wywiadach, na nowo odkryła potęgę modlitwy. Ponieważ jest bardzo wrażliwa, łzy pojawiały się w jej oczach i czasem wzruszenie odbierało jej mowę.
Mam wrażenie, że straciłam dużo czasu, szukając tej duchowości w różnych miejscach, zapominając, że jest ona bardzo blisko - wyznała w TVN-ie. Wróciłam do modlitwy i odkryłam niesamowitą bliskość. Odkryłam, że dzięki modlitwie mam taką siłę, żeby się nie bać. Przez wiele lat się bałam... nie mówmy o tym... W końcu zażegnałam ten strach i zamknęłam ten etap. Zobaczymy, co się wydarzy.