Marcin Meller narzekał ostatnio na reakcje internautów na wypadek prezydenta Andrzeja Dudy. Zauważył, że pojawiają się bardzo skrajne postawy - od wietrzenia spisku o zamachu po robienie sobie żartów z realnego zagrożenia życia.
Atmosfera rzeczywiście robi się coraz bardziej napięta. Gazeta Krakowska informuje, że w Szkole Podstawowej nr 9 w Opolu wszczęto śledztwo w sprawie... obrazy głowy państwa. Zorganizowano dochodzenie, odbyły się grupowe przesłuchania, a nawet analizy grafologiczne. Wszystko z powodu... napisu na drzwiach w damskiej toalecie: "Andrzej Dupa".
Jak podaje gazeta, dyrekcja szkoły wpadła w panikę, że jeden z napisów na drzwiach łazienki może wywołać skandal polityczny, przez co samorząd wyciągnie negatywne konsekwencje urzędowe wobec dyrekcji. W "śledztwo" zostali zaangażowani nauczyciele, którzy mieli dojść do tego, kto jest autorem napisu.
Żeby móc przeprowadzić analizę grafologiczną nauczyciele zabrali uczniom zeszyty. Potem każdy z nich musiał pójść na przesłuchanie do dyrekcji. Mimo tak profesjonalnych działań nie ustalono sprawcy zamieszania. Co więcej, jest to recydywista - napis "Andrzej Dupa" kilkakrotnie zmazywano, a on wciąż powracał.
Sprawą najbardziej oburzeni są rodzice. Nie zgadzają się na przesłuchania ich dzieci w stresujących warunkach tylko dlatego, że dyrekcja boi się reakcji władz PiS-u z tak błahego powodu.
Nauczycielka powiedziała dzieciom, że trzeba znaleźć tego chuligana, bo jakby to było, gdyby dajmy na to, przyjechała inspekcja i odkryła, że szkole jest nie po drodze z nową władzą - powiedział w wywiadzie dla gazety jeden z rodziców.
Rodzice zastanawiają się, czy dzieci w ogóle wiedzą, o jakiego polityka chodzi. Na jednym z bloków w okolicy znajduje się napis "Andrzej, ty ch...", który nie ma politycznego wydźwięku.
Jeśli każdy Andrzej w tym kraju będzie kojarzyć się z prezydentem, to do czego dojdziemy? - pyta inna matka uczennicy.
Wątpliwości nie mają jednak sami uczniowie, którzy jednoznacznie stwierdzili, że w napisie w toalecie chodzi o prezydenta Dudę. Nauczyciele doszli do wniosku, że sytuację rozwiązać może tylko specjalista i zorganizowali uczniom sesję z psychologiem szkolnym.