W sierpniu ubiegłego roku opisywaliśmy sprawę, która zbulwersowała całą Polskę. Piotr Kuryło, promujący się jako maratończyk z różańcem, biegający "ku chwale Jana Pawła II", popisał się znajomością nauk papieża w praktyce. Zostawił swoją ciężarną suczkę Sarę pod bramą schroniska w Augustowie, przywiązując ją i uciekając w pośpiechu. Później bronił się... porównując siebie samego Jezusa (!) i zapowiadając kontrole w schronisku. Na skandalu chciał też zarobić, biegając w intencji porzuconych zwierząt. Ostatecznie po fali krytyki postanowił wyjechać z kraju. Zobacz: Kuryło będzie biegał... "w intencji ludzi, którzy porzucają zwierzęta"!
Sprawa trafiła do sądu, a Kuryło chciał poddać się karze dobrowolnie - śmiesznie niskiej, bo wynoszącej 1350 złotych grzywny oraz 1000 zł na cel charytatywny. Na takie załatwienie sprawy nie zgodziły się organizacje broniące praw zwierząt, będące w tej sprawie oskarżycielem posiłkowym. Maratończyk będzie musiał więc stawić się w sądzie.
Teraz sporządzamy tzw. zwykły akt oskarżenia i wnosimy go do sądu - mówi asesor w Prokuraturze Rejonowej w Augustowie, Marcin Faszcza, w rozmowie z TVN24.
Za znęcanie się nad zwierzętami grozi nawet do trzech lat więzienia.
Przypomnijmy, że Kuryło był też zamieszany w inne, podejrzane historie... Zobacz: Inne ciekawe historie o Piotrze Kuryle: POBIŁ I SKOPAŁ kolegę biegacza? Innego dwukrotnie PORZUCIŁ NA TRASIE