Jarosław Kret długo zwlekał z decyzją o dziecku. Po raz pierwszy, i jak dotąd jedyny, został ojcem wieku 47 lat. Niestety, jego związek z mamą małego Franciszka nie przetrwał. Na odchodne, poinformował ją za pośrednictwem Vivy, że nigdy jej nie kochał.
Przypomnijmy to wzruszające wyznanie: Utrzymywaliśmy fikcję, że jesteśmy rodziną, dla dobra Frania. Ale to był związek bez miłości. Ja jej nie odczuwałem.
Od tamtej pory jego relacje z byłą partnerką, Małgorzatą Kosturkiewicz, są napięte. Producentka ma żal do Kreta o to, że, jej zdaniem, za mało interesuje się dzieckiem. Nie była też zachwycona tym, że pogodynek zabiera syna do pracy i porzuca pod opiekę koleżankom. Głównie Beacie Tadli, póki jeszcze pracowała w Wiadomościach.
Jak donosi tygodnik Twoje Imperium, ostatnio znowu się pokłócili. Poszło o pieniądze. Kosturkiewicz wniosła do sądu wniosek o podwyższenie alimentów do 5 tysięcy miesięcznie. Jarek uznał, że to przesada.
To tak, jakby utrzymanie syna kosztowało 10 tysięcy złotych miesięcznie, bo przecież rodzice powinni płacić po równo - wyjaśnia znajomy Kreta. Jarek uważa, że żadna matka nie wydaje tyle pieniędzy na dziecko, wniósł więc o zasądzenie rozsądniejszej kwoty, a sąd przychylił się do tego. Mimo to matka Frania nie daje za wygraną, więc proces wciąż trwa. Franek jest dla Jarka bardzo ważny. Nie wyobraża sobie, że mógłby stracić z nim kontakt, gdyby jego mamie przyszło do głowy pozbawić go praw rodzicielskich. Przykro mu, że jest przez Małgorzatę Kosturkiewicz traktowany jak bankomat i że utrudnia mu ona kontakty z dzieckiem. Ale na założenie jej sprawy o zabezpieczenie kontaktów z Franiem nie ma już siły.
Była partnerka Kreta nie chciała udzielić komentarza.
To bardzo delikatna sprawa, proszę to uszanować - powiedziała krótko.
Przypomnijmy, że Jarosław ma teraz inne wydatki na głowie. Wraz z aktualnie bezrobotną Beatą Tadlą ma do spłacenia 860 tysięcy kredytu, zaciągniętego na dom pod Warszawą: Tadla z Kretem mają 860 tysięcy złotych kredytu