Od kiedy Rihanna stała się sławna, ma coraz więcej kaprysów godnych rozpieszczonej księżniczki. W wypadku takich gwiazd jak Mariah Carey czy Whitney Houston tego typu zachowanie zastanawia, ale nie dziwi. Jeśli chodzi o 20-latkę jest to po prostu śmieszne.
Niedawno Rihanna odwiedziła Londyn. Gdy wylatywała z Wielkiej Brytanii na Barbados, bez wahania pozostawiła swoich współpracowników oraz przyjaciół w klasie ekonomicznej, a sama zajęła miejsca o dużo wyższym standardzie. Nie zapomniała jednak o swoich znajomych i sącząc luksusowego szampana przesyłała im wiadomości za pomocą stewardessy. Obsługująca wokalistkę kobieta co chwilę biegała na tyły samolotu, aby przekazać kolejną informację na temat samopoczucia gwiazdy. Co za wieś...
Przyjechała z pełną obstawą do hali odlotów, otoczona przyjaciółmi i bliskimi znajomymi wyglądała jak afrykańska księżniczka z własnym dworem. Miała na sobie ogromne ciemne okulary, ale i tak wszyscy od razu ją rozpoznali. Rihanna weszła na pokład samolotu jako ostatnia i zajęła dwa miejsca w pierwszej klasie - na jednym siedziała ona, a na drugim leżała jej torebka - opisuje zdarzenie jeden z pasażerów lotu.
Na Barbados czekał na gwiazdę imponujący komitet powitalny. Minister David Thompson osobiście odebrał piosenkarkę z lotniska i limuzyną zawiózł ją do hotelu. W tym czasie przyjaciele Rihanny potulnie odbierali jej bagaże. Wyobrażacie sobie premiera Tuska witającego Dodę na Okęciu? Cyrk!