Dziesięć lat temu Monika Brodka prawie wyszła za mąż. Niestety, jej ówczesny narzeczony, Jan Wieczorkowski, rozmyślił się w ostatniej chwili. Piosenkarka utrwaliła to wspomnienie w jednym ze swoich najlepszych utworów Miał być ślub. Od tamtej pory, trochę zrażona do małżeństwa, unikała poważnych deklaracji. Aż poznała reżysera teatralnego Krzysztofa Garbaczewskiego, laureata Paszportu Polityki. Są razem od czterech lat.
Stworzyli pełen uniesień, artystyczny związek - mówi ich znajomy w rozmowie z Faktem. Nauczyli się przy tym funkcjonować w rozłące, bo oboje bardzo dużo podróżują w związku z pracą.
Pod wpływem Krzysztofa Brodka coraz częściej zaczyna myśleć o ślubie. W lutym skończyła 29 lat i pomyślała, że może przyszedł już na to czas. Na pewno jednak nie będzie to tradycyjna ceremonia, zgodna z polskimi zwyczajami. Fakt zapowiada, że ślub będzie "hipsterski". Dla ratowania swojej koncepcji Monika jest nawet gotowa przeciwstawić się oczekiwaniom góralskiej rodziny.
Chce uniknąć sztampy - mówi informator tabloidu. Myślała o oryginalnej uroczystości w jej ukochanych Stanach Zjednoczonych. Na luzie, najlepiej na łonie przyrody, w swobodnych ciuchach. Monika pochodzi z góralskiej rodziny i jej mama marzy o tradycyjnym ślubie, ale tu nie zapowiada się na kompromis.