Ściągalność abonamentu radiowo-telewizyjnego w Polsce od lat jest na coraz niższym poziomie, co wiąże się z problemami z finansowaniem Telewizji Polskiej i Polskiego Radia, a w szczególności niszowych anten, takich jak TVP Kultura czy Program Drugi Polskiego Radia. Pomysłów na zwiększenie wpłat i zmian sposobów finansowania mediów publicznych było bardzo wiele - Donald Tusk w 2007 roku zapowiedział nawet zniesienie abonamentu, co drastycznie zmniejszyło ilość wpłat. Nie pomogły kampanie społeczne, ani straszne, przaśne programy z celebrytami na "gwiazdroskich" kontraktach - każdy, któro obejrzał choćby jeden odcinek Gwiazdy tańczą na lodzie, Przebojową noc z Nataszą Urbańską, czy któryś z żenujących kabaretów, odmówiłby dokładania się do pensji takich gwiazd.
Nowy-stary pomysł na abonament ma Prawo i Sprawiedliwość. Już niedługo wprowadzona zostanie powszechna opłata audiowizualna, wynosząca 15 złotych miesięcznie i doliczana każdemu gospodarstwu domowemu do rachunku za prąd. Oburzyło to Tomasza Lisa, do niedawna najlepiej opłacanego dziennikarza w TVP, który za pośrednictwem Twittera nawołuje do bojkotu.
Chcą nam do rachunku za prąd dołożyć 15 zł na TVPIS. Proponuję akcję obywatelskiego nieposłuszeństwa. Ani złotówki na PIS-owską propagandę - napisał. Jak ktoś zapłaci rachunek za prąd bez tych 15 zł, to mu wyłączą prąd? Milionom ludzi? Może spróbujemy?
Przypomnijmy, że za czasów pracy dla Telewizji Polskiej, zgodnie z doniesieniami Super Expressu z 2012 roku, Lis zarabiał nawet 92 tysiące złotych... tygodniowo. Za każdy odcinek swojego programu. Prawicowy tygodnik wSieci twierdził nawet, że Lis kosztował podatników 5,5 miliona złotych rocznie. Zobacz: Ile naprawdę zarabia Tomasz Lis w TVP? "wSieci": "Kosztuje podatnika 5,5 MILIONA ROCZNIE"