Moda na upodabnianie się do lalki Barbie obejmuje coraz większe kręgi - głównie za sprawą internetu. "Żywe lalki" aktywnie się promują w mediach społecznościowych. Publikują też w sieci poradniki, w których pokazują, jak można pójść w ich ślady.
Choć większość "żywych lalek" zaczyna karierę jako nastolatki, ich społeczność powiększyła się niedawno o 42-letnią Amerykankę Nanette Hammond. Mieszkanka Cincinatti jest już matką pięciorga dzieci. Jak twierdzi, od dawna była fanką Barbie. Żeby się do niej upodobnić
wydała już na operacje... 494 tysiące dolarów, czyli ponad 1,86 miliona złotych!
Upodabnianie się do lalki oznaczało przejście przez aż trzy operacje powiększania piersi (aż osiągnęły rozmiar 28HH!), następnie podciągania go do góry oraz wstrzykiwania wypełniaczy w twarz. Do tego regularnie wstrzykuje sobie botoks, zrobiła sobie na zębach licówki, a na twarzy permanentny makijaż.
Hammond ma nie tylko biust w stylu Barbie, ale dba także o mocno wciętą talię. Żeby mieć 46-centymetrową talię osy codziennie ćwiczy. Zwieńczeniem wszystkiego jest farbowanie się na najjaśniejszy blond, robienie tipsów i codzienne (!) wizyty w solarium. Kobieta zapewnia, że to wszystko nie koniec, bo nie zamierza przestać zmieniać wyglądu dopóki nie skończy 70 lat.
Bycie żywą zabawką wiąże się też z posiadaniem odpowiednich gadżetów. Żeby pomieścić wszystkie swoje różowe ubrania musiała zamontować trzy wielkie szafy, do których może wejść jak do pokoju. Jej mąż, David, kupił jej także trzy wyposażone na zamówienie samochody w stylu Barbie - w tym różowe Porsche.
Nannette chce się pochwalić swoim nowym wyglądem z całym światem, więc prowadzi konto na Instagramie, które obserwuje już 36,4 tysięcy osób. Pokazuje tam zdjęcia robione jej przez... własne dzieci. Jest to o tyle dziwne, że na części fotografii pozuje ubrana jak gwiazda porno ledwie zasłaniając swoje ogromne piersi. Nie uszło to uwadze rodzicom szkolnych kolegów jej dzieci.
Wiem, że inne matki obgadują mnie i plotkują za moimi plecami, ale się nie przejmuję - zapewnia Nannette w wywiadzie dla Daily Mail. Rodzice mogą sobie myśleć, co chcą i mówić, co im przyjdzie do głowy o moim wyglądzie, ale mi to nie przeszkadza. Nauczyłam też moje dzieci, żeby były ponad to.
Mój mąż Dave i moje dzieci są bardzo dumne z tego, co osiągnęłam dzięki chirurgii. Uważają, że wyglądam świetnie - moje życie jest teraz lepsze niż Barbie!