Wczoraj doszło do kolejnego skandalu na trasie koncertowej Madonny: podczas koncertu w Brisbane piosenkarka zaprosiła na scenę młodą fankę z widowni. 17-latkę przedstawiła fanom jako "dziewczynę, którą ma się ochotę klepnąć w tyłek". Potem jednym wprawnym ruchem zdarła z niej skórzany top - komentując to słowami "Cholera, wybacz, to chyba napaść seksualna" i szybko dorzuciła: "Możesz mi zrobić to samo" - gestykulując w stronę swojego krocza. Dodała też coś o "powiększaniu dziury".
W czasie trwającej od września trasy "Rebel Heart" 57-letnia Madonna już kilkukrotnie zniesmaczyła fanów. Ciągle spóźnia się na koncerty, myli słowa albo śpiewa z playbacku. Niedawno popularne było nagranie z koncertu w Melbourne, podczas którego pijana Madonna w stroju clowna przewraca się, pedałując po scenie na dziecięcym rowerku.
Według australijskiego prawa za wybryk w Brisbane mogłaby zostać pociągnięta do odpowiedzialności karnej. Młoda modelka (jak się okazało) nie złożyła jednak skargi, a wręcz stwierdziła na łamach lokalnej prasy, że był to "najlepszy moment jej życia".
Podobno zachowanie Madonny to efekt "załamania nerwowego z powodu problemów rodzinnych". Artystka straciła prawo do opieki nad synem, Rocco, który wybrał życie z ojcem, Guyem Ritchie.