I pomyśleć, że to Lisa brukowce zaatakowały za bycie "niedzielnym ojcem". Przyjaciele Kingi Rusin wyznają jednemu z tygodników, że dziennikarka, dorabiająca też na spekulacji mieszkaniami, jest do tego stopnia pochłonięta pracą i karierą, że cierpią na tym jej córki.
Ona zatraca się w pracy. Próbuje udowodnić sobie i światu, że jest silna. Ale zagubiła proporcje między karierą i rodziną - mówi jej znajoma.
Oczywiście, dzieciom trzeba zapewnić przyszłość, ale Kinga może przecież kupić im już wszystko, nawet ukochane przez nią naturalne futerka. Czy dzieciom nie potrzebna jest bardziej uwaga rodzica?
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.