Do wczorajszych zamachów terrorystycznych w Brukseli, na stacji metra i lotnisku Zaventem, przyznało się samozwańcze Państwo Islamskie. Eksperci podejrzewają, że przeprowadziła je belgijska komórka ISIS, składająca się z osób pochodzenia arabskiego, jednak urodzonych i wychowanych już w Europie. Problem islamskich gett i powiększających się stref wpływu radykalnych odłamów tej religii jest powszechny w większości europejskich miast.
Śledczy znają już tożsamość zamachowców, którzy wysadzili się na największym brukselskim lotnisku – to bracia, mieszkańcy stolicy, Chalid i Brahim Bakraoui. Znani byli policji jako drobni przestępcy, ale nie jako potencjalni terroryści. Werbowanie całych rodzin do tego typu działalności nie jest niczym nowym, braćmi byli też zamachowcy z Bostonu.
Belgijskie służby podejrzewają, że jeden z terrorystów mógł przeżyć zamach - chodzi o człowieka, który wysadził wagon w brukselskim metrze.
Przypomnijmy, że bilans zamachów w stolicy Belgii to jak na razie 34 ofiary śmiertelne oraz ponad 200 rannych. Jest wśród nich trzech Polaków, z których dwóch to funkcjonariusze Straży Granicznej, którzy przebywali w Brukseli służbowo.