Podczas demonstracji organizowanych przez Komitet Obrony Demokracji w całej Polsce dochodziło do różnych incydentów. Jeden z nich zakończył się zawiadomieniem prokuratury o popełnieniu przestępstwa. Podczas manifestacji w Lublinie pojawił się lider tamtejszych narodowców i były kandydat na prezydenta Marian Kowalski. W obecności kamer groził działaczom KOD-u śmiercią.
Do prokuratury wpłynęło zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez Kowalskiego. Złożył je Szymon Pietrasiewicz, działacz Komitetu i lubelski animator kultury. Zarzucał politykowi, że ten groził mu pozbawieniem życia, a także publicznie nawoływał do popełnienia zbrodni. Oprócz wyzwisk krzyczał: "Zabić ich!".
Prokuratura wezwała świadków na przesłuchanie, obejrzano też nagranie z pikiety. Prokurator jednak nie wszczął śledztwa przeciwko Kowalskiemu.
Szymon Pietrasiewicz odebrał te słowa jako groźbę pod swoim adresem, kierowaną z powodu swojej przynależności politycznej - powiedziała Dziennikowi Wschodniemu szefowa Prokuratury Rejonowej Lublin-Północ, Justyna Rutkowska-Skowronek.
Brak jest znamion przestępstwa. Słowa wypowiadane przez Mariana Kowalskiego miały ogólny charakter. Nie odnosiły się do konkretnych osób. Zgodnie z przepisami musi to być działanie w tzw. zamiarze bezpośrednim. Manifestanci krzyczeli "Zabić ich!", ale nie można powiedzieć, że rzeczywiście tego chcieli.
Z decyzji zadowolony jest Kowalski, który podczas przesłuchaniach twierdził, że nikomu nie groził śmiercią. Urzędnicy prokuratury po obejrzeniu nagrań przyznali mu rację i uznali, że skandowanie "Zabić ich" "mieści się w granicach wolności słowa", gdyż brak tu wskazania, kogo chce się pozbawić życia.
Kowalski zrewanżował się Pietrasiewiczowi pozwem. Oskarżył go o... promowanie pornografii i zniewagę symbolu religijnego. Chodziło o transparent trzymany przez działaczy KOD-u, na którym namalowano wielkiego penisa, którzy miażdżył krzyż celtycki. Narodowcy zarzucili też działaczowi KOD-u propagowanie faszyzmu, na dowód przedstawiając jego zdjęcie z podniesioną ręką.
Prokurator postanowił w poniedziałek, że przeciwko Pietrasiewiczowi też nie będzie prowadzone śledztwo. Uznał, że penis nie był użyty w charakterze pornograficznym, a krzyż celtycki był znakiem narodowców, a nie chrześcijaństwa. Okazało się też, że działacz po prostu machał ręką.