W gdańskim Sądzie Okręgowym zaczęły się procesy przeciwko odchudzonemu Marcinowi P., prezesowi Amber Gold i jego żonie, Katarzynie. Według prokuratury para oszustów okradła 19 tysięcy klientów na 850 milionów. Byłemu prezesowi postawiono 24 zarzuty, a jego żonie - 17. Każdemu z nich grozi do 15 lat więzienia. Zobacz: Prezes Amber Gold próbował się zabić w samochodzie!
Kiedy Katarzyna P. przebywała w łódzkim areszcie, wdała się w romans ze strażnikiem. Zaszła z nim w ciążę a w październiku zeszłego i urodziła dziecko. Wczoraj podczas kolejnej rozprawy obrońca przywołał tę historię, gdyż oskarżona zeznała, że... tak naprawdę została zgwałcona przez strażnika, a dziecko jest owocem molestowania.
Prokurator uznał, że skoro wcześniej nie złożono oskarżenia, a Katarzyna P. nie chciała współpracować z prokuraturą żeby zbadać i wyjaśnić okoliczności zajścia w ciążę, nie ma mowy o przestępstwie.
Do poczęcia dziecka mogło dojść z naruszeniem zasad, ale sąd nie widzi tu znamion przestępstwa, a Katarzyna P. nie jest ofiarą - sąd przyznał rację prokuratorowi.
Adwokat Katarzyny P. liczył na to, że uznanie poczęcia dziecka za gwałt pozwoli na uchylenie tymczasowego aresztu oskarżonej. Dałoby to jej szansę wychowywać dziecko na wolności, choć wcześniej odrzuciła możliwość wzięcia dziecka pod swoją opiekę. Stwierdziła wtedy, że za kratami trudno wychowywać dziecko. Sąd odrzucił ten wniosek o uchylenie aresztu.
Według świadków podczas przesłuchania na sali sądowej znajdował się Marcin P., który podobno tylko kręcił głową ze współczuciem.