Maciej Skrzątek, znany jako wróżbita Maciej ostatnio dał Polakom trochę od siebie odpocząć. Jak jednak było do przewidzenia, zatęsknił do opowiadania o sobie. Udzielił Super Expressowi obszernego wywiadu, w którym objaśnia tajniki tarota i narzeka na środowisko wróżbitów. Jak ujawnia, nie jest tam specjalnie lubiany.
Jestem trochę takim wyrzutem sumienia. Jestem praktycznie jedyną osobą, która przynosi duże dochody stacjom ezoterycznym, co budzi zazdrość innych. Nie muszę robić z siebie głupka w telewizji bądź wymyślać jakichś cudów, by spowodować, żeby ludzie do mnie dzwonili. Kładę tylko karty, a ludzie i tak dzwonią - chwali się Skrzątek.
Dodaje skromnie, że chociaż ze strony innych wróżbitów spotyka go tylko zawiść, nauczył sobie z nią radzić. Zupełnie jak Doda.
Na pewno jestem silniejszy. Zawsze mnie motywowała, żeby coś osiągnąć. I uodporniłem się na to wszystko. Mam silny charakter i taki trzeba mieć, by osiągnąć sukces w mediach i mojej branży, która jest bardzo nierozumiana. Nie kryję się z zarobkami i fajnym życiem na poziomie. Jak mam fajny zegarek, to go pokazuję. Przez to też robię sobie wrogów - żali się w tabloidzie. Do tego jestem pewny siebie, a ludzie nie lubią takich osób. Zobaczcie Dodę - też wiele osób straciła, bo wali prawdę prosto w oczy i jest bardzo szczera. Takie cechy powodują, że kocha się nas albo nienawidzi.
Wróżbita Maciej narzeka także, że sława okazała się jednak uciążliwa.
Nie będę kłamał. Kiedyś tak, marzyłem żeby być sławnym. A kto o tym nie marzy? A teraz to trochę w życiu przeszkadza, bo nie mam prywatności - ujawnia. Wszyscy ludzie mnie poznają na ulicy, prosząc o wspólne zdjęcia i autografy. Ostatnio nawet pani, która sprząta, mówi mi "dzień dobry" i od razu pyta, czy jej karty rozłożę. To miłe, ale też męczące. To tak jakby prosić piosenkarkę, żeby nam zaśpiewała.