Kora, u której ponad dwa lata temu wykryto nowotwór, musi codziennie zażywać bardzo drogi, innowacyjny lek. Specyfik o nazwie olaparib blokuje mnożenie się komórek nowotworowych. Kłopot w tym, że miesięczna kuracja kosztuje prawie 24 tysiące złotych. Konkretnie, jak doprecyzował w Fakcie mąż piosenkarki, Kamil Sipowicz, 23.500 złotych.
Jestem w tej chwili w aptece, mam w kieszeni 23.500 zł w gotówce i czekam na lekarstwo dla żony - wyjaśnił w rozmowie z tabloidem. Na razie stać nas na cztery paczki. Zebraliśmy niecałe 80 tysięcy.
Na początku marca Kora apelowała o pomoc za pośrednictwem Fundacji Onkologicznej Alivia. Przekonywała, że jest żoną, matką, babcią i ma dla kogo żyć. Najwyraźniej jednak znana z telewizji gwiazda nie wydała się wystarczająco wiarygodna, by ludzie chcieli pokryć koszty jej wielomiesięcznej kuracji. Zobacz: Kora zbiera pieniądze na leki! "Miesięczna dawka kosztuje 24 000 zł"
Piosenkarka walczy też o refundację leku i juz otrzymała pozytywną odpowiedź z Ministerstwa Zdrowia. Na początku marca rzeczniczka Ministra Zdrowia poinformowała, że wniosek o refundację został złożony dwa miesiące wcześniej i procedura już się rozpoczęła. To sprawiło, że wiele osób zaczęło zastanawiać się, czy gdyby lek był potrzebny nie gwieździe, lecz zwykłemu Polakowi, to też poszłoby tak szybko. Zobacz: Ministerstwo Zdrowia będzie refundować lek Kory?
Tymczasem mąż Kory oskarża media o to, że manipulują faktami.
W mediach zrobili nam krzywdę - narzeka Sipowicz. Ktoś napisał, że jest już decyzja refundacyjna dotycząca olaparibu i ludzie przestali wpłacać dotacje. Przez to będziemy musieli radzić sobie sami.
Prezes fundacji Alivia wyjaśnia, że od złożenia wniosku do decyzji o refundacji jest jeszcze daleka droga.
Mam nadzieję, że jeśli zacznie się robić coraz większy skandal mediany, to olaparib będzie w końcu refundowany - mówi Bartosz Poliński.