Agnieszka Kotulanka pod koniec zeszłego roku przeszła, jak się wtedy wydawało, przełom. Po miesiącach staczania się, dała się wreszcie namówić córce na przeprowadzkę do jej domu. Spędziły razem święta, a zaraz po nowym roku aktorka rozpoczęła leczenie odwykowe. W lutym tego roku fotoreporter tabloidu wyśledził ją w restauracji sushi. Zupełnie odmieniona Kotulanka, umalowana, uczesana i porządnie ubrana, wreszcie sprawiała wrażenie szczęśliwej.
Niestety, kilka tygodni później nastąpiło załamanie. Agnieszka znów nakupowała alkoholu i nawet nie dała rady zaczekać z opróżnianiem butelek aż dojdzie do domu. Zobacz: Kotulanka znów pije? "W piątek koło południa, na chodniku, na oczach przechodniów"
Miejmy nadzieję, że to była tylko chwilowa słabość. Jak donosi Super Express, aktorka znów idzie na odwyk. Tym razem planuje przejść pełną terapię w zamkniętym ośrodku.
Ostatnio spotkaliśmy aktorkę w centrum Warszawy, jak wchodziła do jednego z ośrodków leczenia uzależnień - relacjonuje tabloid. Leczenie w nim odbywa się w dwóch trybach: ambulatoryjnym i stacjonarnym. Ten drugi, zamknięty, prowadzony jest na obrzeżach Warszawy. Pacjent przebywa w specjalnym ośrodku minimum miesiąc.
Koszt pobytu w pokoju jednoosobowym to 240 złotych za dobę. Zakładając, że leczenie potrwa 42 dni, łatwo policzyć, że jego całkowity koszt wyniesie ponad 10 tysięcy złotych! W tej cenie gwiazda ma zapewnioną opiekę specjalistów, udział w specjalnych warsztatach, domowe posiłki i ciepłą atmosferę. I co oczywiste - przez ten czas ma absolutny zakaz spożywania alkoholu.
Nieoficjalnie mówi się, że leczenie współfinansowała przyjaciółka Kotulanki, Agnieszka Dygant.