Elżbieta B., "opiekunka" Violetty Villas została już uznana za winną nieudzielenia pomocy umierającej gwieździe. W zeszłym roku Sąd Okręgowy w Świdnicy skazał ją za to na 10 miesięcy więzienia. Było z tym trochę kłopotu, bo Elżbieta B. nie stawiła się w wyznaczonym terminie na odbycie kary i trzeba było rozesłać za nią listy gończe. Policyjna obława zakończyła się aresztowaniem Elżbiety B., spokojnie spacerującej ulicami Lewina Kłodzkiego. Tam bowiem znajduje się dom Violetty Villas, na którym jej szczególnie zależy. Chociaż nieruchomość popadała już w całkowitą ruinę, Elżbieta B nie zamierza przestać jej okupować. Nie przejmuje się orzeczeniem sądu, że testament gwiazdy, w którym przepisała dom na "opiekunkę" nie ma mocy prawnej.
Po 6 miesiącach więzienia Elżbieta B. została warunkowo wypuszczona na wolność. Na nodze nosi elektroniczną obrożę.
Tymczasem syn Villas uznał, że wyrok za nieudzielenie pomocy to zdecydowanie za mało i domaga się uznania Elżbiety B. winną znęcania się fizycznego i psychicznego nad podopieczną. Najwyraźniej nie może jej zapomnieć tego, że przed laty, gdy chcąc ratować matkę, porwał ją z domu i wywiózł do Domu Artysty Weterana w Skolimowie, Elżbieta B. nakłoniła ją do powrotu. Wówczas Krzysztof Gospodarek zawiadomił policję i prokuraturę, te jednak uznały, że w zdemolowanym domu w Lewinie Kłodzkim, pod opieką alkoholiczki, Villas jest całkowicie bezpieczna. Aż doszło do tragedii.
Podczas obdukcji lekarze odkryli na ciele zmarłej gwiazdy tak liczne obrażenia i ślady przemocy, że początkowo ciężko im było ustalić, co przesądziło o jej śmierci. Ciało Villas nosiło liczne ślady pobicia, siniaki, krwiaki i ślady po wyrwanych włosach. Piosenkarka była także głodzona, miała złamaną nogę i cierpiała na zapalenie płuc.
Chcę doprowadzić do skazania tej pani - zapowiada w Fakcie syn gwiazdy. Interesuje mnie tylko wyrok więzienia.
Wyznaczona na wczoraj rozprawa wprawdzie się nie odbyła, bo obrońca Elżbiety B nagle się rozchorował, jednak oskarżona pojawiła się na sali. Nie była przyjaźnie nastawiona do dziennikarzy.
Rozmawiajcie sobie z panem Gospodarkiem - powiedziała ze złością i wybiegła z sali.
Za znęcanie się nad schorowaną kobietą, powierzoną jej opiece, Elżbiecie B. grozi 5 lat więzienia.