Gościem wczorajszego odcinka programu Kuby Wojewódzkiego był Dawid Kwiatkowski, ulubieniec wspólnot mieszkaniowych i uczestniczek obozów muzycznych. Dawid zasłynął półtora roku temu imprezami tak głośnymi, że sąsiedzi uprzejmie poprosili go, by się wyprowadził. Idol nastolatek uznał to za powód do dumy i pochwalił się na Facebooku oświadczeniem wspólnoty mieszkańców kamienicy, w której wynajmował apartament.
W związku z wielokrotnym naruszeniem regulaminu wspólnoty mieszkaniowej, licznymi skargami ze strony sąsiadów, interwencjami ochrony i stworzeniem uciążliwości dla innych mieszkańców budynku jestem zmuszony wypowiedzieć Panu umowę najmu. Wszystkie skargi i interwencje ochrony są udokumentowane - napisano w oświadczeniu. Zobacz: Kwiatkowski WYRZUCONY Z MIESZKANIA! Za imprezy!
Wojewódzki nawiązał do tego incydentu, zapowiadając swojego gościa.
Jakie są najgorsze słowa, które można usłyszeć od Dawida Kwiatkowskiego? - zapytał. Dobry wieczór sąsiedzie.
Dawid jest znany też z organizowania obozów dla fanek, które zabiera do Bułgarii po okazyjnej cenie 2599 złotych za turnus. Wszystkie miejsca na ten rok wyprzedały się w 17 minut. Zobacz: Kwiatkowski wyprzedał bilety na obóz w... 17 minut! Zarobił 200 tysięcy złotych
W cenie są prywatne spotkania z idolem, który odwiedza fanki w pokojach.
Moje obozy: wspaniałe - skomentował Kwiatkowski.
Wojewódzki dodał, że brzmi to jak przechwałki zmarłego dyktatora Korei Północnej, Kim Ir Sena. Po czym zapytał, czy prawdą jest, że w recepcji rozdają uczestniczkom prezerwatywy.
Tak, no jeszcze tampony dajemy - powiedział Dawid. Dajemy, a co! Sponsor taki, co poradzisz. Żartuję. No i prezerwatywy. Nie wiem, czemu zrobiła się ta cała afera wokół obozów. Dostaliśmy za nie diamentowego Forbesa, jakieś Gazele. To są obozy muzyczne. One tam się uczą śpiewu. Od ósmej do dwudziestej mają plan tak napięty, że nie mają kiedy usiąść. Potem dostajemy maile, że to był najlepszy obóz w życiu. Nie wiem, skąd ta nagonka. Nie odwiedzam nikogo po godzinie 22.00. Ja mam 40 pokojów, robię to przez 5 godzin. Nie wiem, co się dzieje z tymi obozami, że każdy portal o tym pisze. Tam jeżdżą dziewczyny do 20. roku życia. Znaczy kobiety. Jest ich 120. Dzieciaki uczą się śpiewać, a ja wstaję o osiemnastej. Mam taki kontakt z fanami, jakiego nie ma nikt. Nie wiem, dlaczego, musiałbym wejść z ich głowy. Nie mam pojęcia, na czym polega ta więź, ale wiem, że jest wspaniała i nie wyobrażam sobie życia bez niej. To nie jest tak, że wychodzę, śpiewam, biorę hajs i wracam do domu. Mamy stały kontakt przez social media. Nie jesteśmy gwiazdami światowego formatu, więc w Polsce olewanie fanów w ogóle nie ma racji bytu. Fanki śpią pod moimi oknami. Zawsze, jak wychodzę rano z hotelu to jest tłum. Ale nie łapią mnie już za nogi. Jak zaczynałem karierę, miały po 13 lat. Teraz mają 16. Nie mam dziewczyny. Mam zespół i w ogóle bierzcie mnie .
Kwiatkowski odniósł się też do zarzutów o to, że sława zaszumiała mu w głowie i wszystkie zarobione pieniądze przepuszcza na imprezy.
Kiedyś miałem 50 złotych na tydzień, żeby przeżyć. Przyjechałem do Warszawy, żeby zaistnieć. Początkowo zachłysnąłem się tym - przyznał w programie. Moi rodzice nigdy nie mieli takich pieniędzy. Wiadomo, że lepiej płakać w ferrari niż na rowerze. Ale nie zrobiłem tym krzywdy nikomu oprócz siebie. Ja nie mam wolnych weekendów, bo koncertuję.
Na koniec Wojewódzki zapytał Dawida o to, co myśli o córce prezydenta, Kindze Dudzie.
Ona tu jest? - zaniepokoił się Kwiatkowski.
Ona, tak jak tata, jest wszędzie - wyjaśnił Kuba i podpowiedział, że należy o niej wypowiadać się z największym uwielbieniem. Zwłaszcza odkąd sprawia wrażenie bardziej zainteresowanej show biznesem.
No więc nie wiem, co powiedzieć, nie znam jej. Ale sumie masz rację, baaaardzo mi się podoba - powiedział Kwiatkowski. Śnię i myślę i płaczę, kiedy widzę jej zdjęcia: Kinia, dlaczego nie możesz być moja?