Sarah Palin jest - obok Hillary Clinton - najbardziej rozpoznawalną amerykańską polityczką. Była miss i gubernator Alaski jest również obiektem nieustających drwin i parodii, głównie ze względu na kontrowersyjne (i mało inteligentne) wypowiedzi. Palin była kandydatką na wiceprezydent z ramienia Partii Republikańskiej, kiedy o urząd prezydenta USA ubiegał się John McCain. O przegraną obwiniała przede wszystkim George'a Busha, a kilka miesięcy temu poparła Donalda Trumpa w wyścigu o nominację prezydencką z ramienia swojej partii.
Teraz Palin stała się bohaterką kolejnego skandalu. Jeden z magazynów zamieścił fikcyjny, satyryczny artykuł, w którym "cytowano" byłą gubernator. Dla żartu przypisano jej słowa... usprawiedliwiające niewolnictwo.
Mówię wam, powtarzam to od lat, ale nikt mnie nie słucha. Niewolnictwo nie zostało wprowadzone siłą, Afroamerykanie przyjęli je chętnie - napisano w artykule, "cytując" Palin.
Można dyskutować na temat śmieszności tego żartu, ale pewnym jest, że nie wszyscy go zrozumieli. Piosenkarka Azealia Banks była oburzona słowami polityczki i życzyła jej na Twitterze... zbiorowego gwałtu.
Naprawdę... Znajdźmy największe, najgrubsze czarne fiuty i pozwólmy im w nią wjechać - napisała. Nagrajmy to i zamieśćmy w sieci.
Banks szybko usunęła swoje wpisy, ale zdążyły już zdobyć popularność w internecie i dotrzeć do samej zainteresowanej. Palin napisała na Facebooku, że słowa celebrytki były "anty-kobiece" i "popierające przemoc seksualną". Zagroziła też, że pozwie Banks o zniesławienie.
Azealia stwierdziła z kolei, że... "tylko żartowała".