Pierwszego kwietnia ruszył rządowy program 500+. Finansowe wsparcie ma trafić do 2,7 miliona rodzin, obejmując 3,7 milionów dzieci, ale nie jedynaków, chyba że dochód na rodzinę nie przekracza 800 złotych.
Przyjęcie finansowego wsparcia od rządu zadeklarował w Super Expressie Tomasz Terlikowski, ojciec pięciorga dzieci, walczący o nakaz rodzenia dzieci śmiertelnie chorych i spłodzonych w wyniku gwałtu.
Oczywiście, że tak - obiecuje w tabloidzie. Na jedzenie dla dzieci, edukację. W dużej rodzinie jest bardzo dużo wydatków, dlatego zapewniam pana redaktora, że te pieniądze się nie zmarnują. Na pewno nie pójdą na wódkę, bo jestem abstynentem. Chciałbym rozczarować tych, którzy zobaczą Terlikowskiego obładowanego siatami z wódą i piwskiem. Wina specjalnie nie lubię. Program 500 plus jest bardzo dobrym pomysłem, który dowartościowuje duże rodziny oraz pomoże rozruszać gospodarkę.
Terlikowski uważa, że aby zachęcić rodziny do podjęcia decyzji o kolejnym dziecku, wystarczy wręczyć im gotówkę.
Mówiłem o sugestiach, żeby przeznaczać pieniądze na specjalne karty albo dawać rodzinom bony. Takie pomysły się pojawiały i uważam je za kretyńskie - komentuje w tabloidzie.
Tymczasem tygodnik Polityka obliczył, ile podatnicy zapłacą za każde dziecko, które urodzi się dzięki programowi 500+.
Program tylko w tym roku będzie kosztować 17 miliardów złotych. W 2017 roku wydatek zwiększy się do 23 miliardów - pisze gazeta. Rząd oblicza, że dzięki programowi 500+ w Polsce urodzi się dodatkowo 175 tysięcy dzieci w ciągu 10 lat, znaczy średnio 17 tysięcy rocznie. Jeśli w tym roku program pochłonie równe 17 miliardów to znaczy, że jedno dodatkowe dziecko będzie kosztowało podatników 1 milion złotych. W następnych latach jeszcze drożej. Stąd spekulacje ekonomistów, że PiS znów ucieknie się do działań niestandardowych. Niszczących finanse państwa, ale niebudzących emocji wyborców. Np. sięgnie po 20 miliardów złotych z Funduszu Rezerwy Demograficznej, przeznaczonych na dopłaty do naszych przyszłych emerytur. Albo do rezerw NBP, gdy skończy się kadencja prezesa Marka Belki i zastąpi go nominant z partii rządzącej.