Anna Starmach miała zaledwie 25 lat, gdy dyrektor programowy TVN zaproponował jej posadę jurorki w show kulinarnym Masterchef. Większość widzów zastanawiała się, skąd zupełnie nieznana osoba wzięła się w takim programie, w towarzystwie Magdy Geesler i Michela Morana. Początki kariery Anny rysują się raczej mgliście. Pojawiały się zarzuty o rzekome splagiatowanie pracy magisterskiej na Uniwersytecie Jagiellońskim oraz że wygraną w programie Gotuj o wszystko zawdzięcza przyjaźni Edwarda Miszczaka z jej tatą, jeszcze z krakowskich czasów. Podobno dyrektora TVN-u nazywa wujkiem.
Sama Starmach zapewnia w wywiadach, że początki były ciężkie. Spędzała w kuchni po 18 godzin dziennie, a najtrudniej było przekonać rodziców, że woli jednak gotować niż zajmować się prowadzeniem rodzinnej galerii sztuki współczesnej w Krakowie.
Obecnie Starmach należy do gwiazd TVN-u, jednak nadal nie jest jej łatwo. Jak ujawniają jej znajomi, telewizyjna kariera ma swoją cenę. Jest nią życie osobiste Anny. Jak ustalił tygodnik Gwiazdy, od 6 lat nie była na randce.
Jak widzi zakochane koleżanki to zwyczajnie im zazdrości - mówi koleżanka Starmach. Sama chciałaby spełniać się w życiu rodzinnym, ale faceci się jej boją. Ten wizerunek jej ciąży. Jest zła, bo zegar biologiczny tyka. Wszyscy pytają ją, kiedy się ustatkuje, co doprowadza ją do białej gorączki. Ma wrażenie, że ludzie traktują ją jak trędowatą i współczują jej samotności. Przez to czuje się gorsza od innych kobiet.
Starmach skończy w tym roku 29 lat. Naprawdę ma się czym martwić?