Anna Dymna w wieku 27 lat miała poważny wypadek samochodowy. Jechała na plan filmowy do Budapesztu. Kiedy odzyskała przytomność w węgierskim szpitalu, lekarze powiedzieli jej, że już nigdy nie będzie mogła chodzić. Na szczęście do tego nie doszło, jednak od tamtej pory aktorka musi sobie radzić z nawracającym bólem. Strzaskana w wypadku miednica, pogruchotane kości nóg oraz poważny uraz kręgosłupa coraz częściej dają o sobie znać. Zobacz: Dymna musi schudnąć. "Każdy dodatkowy kilogram to jeszcze większy ból"
Sytuacji nie poprawia nadwaga aktorki. Dymna wprawdzie chętnie zapewnia, że nie przykłada wagi do wyglądu, jednak lekarze przekonują ją, żeby schudła przynajmniej dla zdrowia.
Dymna jednak nie ma czasu zadbać o siebie. Czas dzieli między teatr i swoją Fundację Mimo Wszystko.
Niedawno tabloidy znów alarmowały, że aktorkę czeka kolejna poważna operacja kręgosłupa.
Dymna postanowiła uspokoić swoich fanów za pośrednictwem Faktu. Wyjaśnia, że sytuacja nie jest tak zła jak wszyscy podejrzewają.
Mogę powiedzieć, że jestem zdrowa jak na 65-letnią kobietę - mówi Dymna. Co sobie badam, to sobie badam. Chodzę i kolanka mam zdrowe. Gram na scenie w pięciu przedstawieniach, biegam, prowadzę wielką fundację. Gdybym była taka ciężko chora, tobym tego nie robiła.
Właśnie ten nawał zajęć martwi bliskich aktorki. Ich zdaniem, za bardzo się przepracowuje. Dymna uważa, że trochę przesadzają z troską.
Ostatnio pewna pani zapytała mnie nawet, czy mam raka - narzeka w tabloidzie. Otóż nie, nie mam. Dopóki pracuję, to chyba żyję i zdrowa jestem. Będę robić swoje dopóki mnie szlag nie trafi. Choć może mnie i jutro trafić, tego nikt akurat nie wie.