W grudniu 2014 roku Paweł Z., syn słynnej telewizyjnej specjalistki od wychowania dzieci, został zatrzymany przez policję pod zarzutem pobicia i próby gwałtu na 24-letniej koleżance. Jak ujawniła w zeznaniach ofiara, Paweł Z. rzucił się na nią i próbował zmusić ją do seksu. Ponieważ broniła się, dotkliwie ją pobił i złamał jej ząb.
Dorota Zawadzka natychmiast ruszyła z odsieczą. Wynajęła prawników, którzy długo przekonywali ofiarę, że... sama była sobie winna, bo kiedyś na Facebooku zamieściła swoje zdjęcie w kostiumie kąpielowym. Dlatego, jak próbowali ją przekonać, syn Superniani miał prawo podjąć próbę gwałtu.
W końcu policjanci musieli wyprowadzić Zofię P. bocznym wyjściem, żeby na korytarzu nie natknęła się na Supernianię.
Ofiara Pawła Z. długo czekała na sprawiedliwość. Proces o usiłowanie gwałtu i pobicie ruszył dopiero wczoraj. Jak donosi Fakt, w warszawskim Sądzie Rejonowym dla Warszawy Śródmieścia przesłuchano trzech świadków oraz policjanta, który był obecny podczas aresztowania. Zofia P. skorzystała z prawa, pozwalając jej uniknąć spotkania z mężczyzną, który próbował ją zgwałcić i nie stawiła się w sądzie.
Dziwi za to nieobecność mamy oskarżonego. Dorota Zawadzka, która początkowo bohatersko broniła syna, tym razem nie przyszła.
Oskarżonemu towarzyszył tylko obrońca - pisze tabloid.