Doda nie kryje dumy z zaplanowanej na przełom kwietnia i maja trasy koncertowej po Stanach Zjednoczonych. Sama jest, oczywiście, zbyt skromna, żeby się tym chwalić. Dlatego na rozmowę z Faktem wysłała "koleżankę".
W USA zagra dla polonii. Cieszy się, że zmieni na jakiś czas otoczenie i skupi się na tym, co kocha najbardziej, czyli na muzyce - ogłasza w tabloidzie. Po powrocie będzie mogła spojrzeć na wszystko z dystansu.
Super Express postanowił sprawdzić, kto zaprosił Dodę i po co. "Dziennikarskie śledztwo" przyniosło ciekawe efekty.
Od 22 kwietnia do 1 maja Doda zagra siedem koncertów, m.in. w Chicago, New Jersey i Nowym Jorku - pisze tabloid. Wokalistka chwali się występami, ale pomija szczegóły dotyczące miejsc, w których zaśpiewa. Na jej stronie internetowej możemy poznać adresy, pod którymi będzie można ją usłyszeć. Dopiero po dokładnym ich sprawdzeniu okazuje się, że to wcale nie sale koncertowe, a polskie restauracje i sale bankietowe, które Polacy wynajmują na wesela, chrzciny i komunie. Same sceny, na których stanie Doda, są bardzo skromne, więc nie ma co czekać na wielki show wokalistki. Restauracje pomieszczą od kilkudziesięciu do kilkuset osób.
Na szczęście Doda nie musi się martwić o to, że odstaje od normy. Jak wyjaśnił niedawno psychiatra dr Tomasz Piss, mitomania jest w show-biznesie zjawiskiem powszechnym: Biuro Pedro Almodovara odpowiada Gessler: "Nie mamy z nią żadnej relacji! NIE ZROBI O NIEJ FILMU"