Amerykańskie media żyją kolejną bulwersująca sprawą, w centrum której znalazła się bezmyślna miłośniczka internetowego "lansu". Toczącą się w sądzie rozprawa dotyczy gwałtu. 18-letnia Marina Lonina i jej rok młodsza koleżanka poznały na imprezie 29-letniego Raymonda Gatesa. Umówiły się z nim następnego dnia na podwójną randkę, która niestety skończyła się tragedią.
Cała trójka spotkała się w mieszkaniu w Columbus w stanie Ohio. Na miejscu 29-latek obezwładnił 17-latkę i zgwałcił ją na oczach koleżanki. Zamiast pomóc przerażonej przyjaciółce, Lonina była zajęta... transmitowaniem gwałtu na żywo przy pomocy aplikacji Periscope. Początkowo próbowała wyciągnąć nastolatkę spod gwałciciela, ale "pozytywne reakcje oglądających" sprawiły, że postanowiła nagrać całość.
Obrońca Mariny Loniny twierdzi, że nagrywała gwałt, aby mieć dowód w sądzie. Innego zdania był zszokowany sędzia. Po obejrzeniu materiału, na którym gwałcona nastolatka krzyczy i woła o pomoc, a jej koleżanka "śmieje się i nie robi nic" uznał, że Lonina "współuczestniczyła w gwałcie".
Teraz 18-latce i gwałcicielowi grozi nawet do 40 lat pozbawienia wolności.