W zeszłym roku w grudniu w Norwegii doszło do skandalu, który poruszył tłumy. Zbulwersowani sprawą ludzie wyszli na ulicę. Organizacje rodzinne, a nawet niektórzy przedstawiciele rządu domagają się natychmiastowej reakcji pracowników społecznych, którzy w brutalny sposób rozbili rodzinę.
Bez wcześniejszych ostrzeżeń grupa opiekunów społecznych razem z policją odebrała pięcioro dzieci ich rodzicom. W poniedziałek po południu pod dom Ruth i Mariusa Bodnariu podjechały czarne samochody, do których siłą zabrano dwóch chłopców w wieku dwóch oraz pięciu lat. Na koniec opiekunka wyrwała matce z rąk trzymiesięczne niemowlę... W tym czasie dwie najstarsze dziewczynki były w szkole, skąd bez słowa wyjaśnienia zabrała je opieka społeczna.
Zszokowani rodzice dopiero następnego dnia dowiedzieli się, że była to interwencja spowodowana stosowaniem przemocy wobec dzieci. Ruth i Marius przyznali, że dają dzieciom klapsy.
Wiem, że nie powinniśmy, ale czasem puszczają nam nerwy. Karzemy je od czasu do czasu klapsami, gdy nie umiemy sobie z nimi poradzić – powiedziała norweskiej telewizji zapłakana matka.
Od kilku miesięcy rodzice mogą jedynie odwiedzać piątkę pociech, które zostały umieszczone w oddzielnych domach opieki. Sąd zadecyduje czy dzieci do nich wrócą. Tymczasem na ulice w wielu miastach wyszli protestujący rodzice oburzeni przypadkiem rozdzielonej rodziny.
Doszło do skandalicznego nadużycia prawa. Wielu pracowników społecznych jest zbyt gorliwych – powiedział w materiale telewizyjnym przedstawiciel organizacji zajmującej się przemocą w rodzinie.