Od śmierci Violetty Villas minęły już ponad cztery lata. Gwiazda umierała samotnie, w nędzy i prawdopodobnie ogromnym cierpieniu. Stan ten zawdzięcza "opiekunce", Elżbiecie B., która latami wykorzystywała problemy psychiczne Villas, by żyć na jej koszt, a w końcu zmusić do podpisania korzystnego dla niej testamentu.
Kiedy podpis pod dokumentem został złożony, schorowana gwiazda okazała się niepotrzebna, więc B., co ostatecznie potwierdził sąd, postanowiła przyspieszyć jej śmierć, nie udzielając niezbędnej pomocy.
Biegli odkryli na ciele Villas tak liczne ślady chorób, przemocy i zagłodzenia, że początkowo trudno im było ustalić, co bezpośrednio przyczyniło się do jej śmierci. Winną tych zaniedbań uznano Elżbietę B., która przez ostatnie lata życia broniła dostępu do niej synowi, lekarzom, policji i wszystkim, którzy chcieli pomóc.
Od dawna nie było tajemnicą, że odseparowała Villas od świata po to, by przejąć jej majątek. Jednak dopiero po ciągnącym się przez trzy lata procesie sąd uznał ekspertyzę biegłych, że piosenkarka, w chwili podpisywania podsuniętego jej przez "opiekunkę", nie była świadoma tego, co robi. Dom w Lewinie Kłodzkim przeszedł więc na własność syna gwiazdy, Krzysztofa Gospodarka, a kobieta trafiła do więzienia.
Stamtąd pozwała Gospodarka o bezprawne przywłaszczenie sobie domu, zaś Sąd Rejonowy w Kłodzku… przyznał jej rację.
Ona wykorzystuje istniejące prawo i postanowienie sądu, który przywrócił jej posiadanie domu, choć obalono dwa testamenty. W świetle prawa może tam mieszkać - wyjaśnia synowa zmarłej gwiazdy, Małgorzata Gospodarek. To, że sytuacja jest trudna, to mało powiedziane. Kilka dni temu Elżbieta B. uwarunkowała wydanie nieruchomości zapłatą ponad 50 tysięcy złotych za rzekomo poniesione nakłady finansowe na dom.
Elżbieta B. obecnie przebywa pod stałym dozorem policyjnym, w areszcie domowym pod Lewinem Kłodzkim i nosi na nodze elektroniczną opaskę. Jednak duch walki w niej nie osłabł.
Mój mąż złożył pozew do sądu w Kłodzku o wydanie swojej nieruchomości. Czekamy na termin rozprawy. Już wcześniej prosił Elżbietę B. o wydanie nieruchomości w związku z wygranym procesem spadkowym, ale nie stawiła się w zaproponowanym terminie. Wszedł wtedy do domu matki w asyście policji - wspomina Małgorzata Gospodarek. Na razie nic nie możemy zrobić, choć proszę mi wierzyć, że wiele osób czeka na to razem z nami. Nawet gmina jest zainteresowana powstaniem takiego miejsca, a codziennie pod domem Violetty parkują autokary z turystami. Doprowadzenie tego domu do stanu używalności będzie bardzo trudne i kosztowne, a czas płynie.
Na czerwiec zaplanowany jest kolejny proces przeciwko Elżbiecie B., tym razem w sprawie fizycznego i psychicznego znęcania się nad podopieczną.