Zwolnienie Joanny Racewicz z telewizyjnej Panoramy było szokiem dla jej kolegów z pracy. Na Woronicza powszechna była opinia, że kto jak kto, ale wdowa smoleńska, samotnie wychowująca dziecko zmarłego oficera BOR-u, cieszącego się zaufaniem prezydenta Lecha Kaczyńskiego, nie musi obawiać się o pracę u Jacka Kurskiego.
Tymczasem musiała odejść, by zrobić miejsce Iwonie Kutynie, która 5 lat temu, podobno z winy Joanny, została przeniesiona do TVP Polonia... Przypomnijmy: Kutyna mści się na Racewicz? "5 lat temu Joanna przyczyniła się do jej zwolnienia"
Dla samotnej matki ośmioletniego syna utrata pracy jest dotkliwym ciosem. Szczególnie że kilka dni po zwolnieniu dowiedziała się o planach prokuratorów, prowadzących śledztwo smoleńskie, zakładających ekshumację ciał 90 ofiar.
To będzie najgorsze, co może przytrafić się mnie i innym rodzinom - skomentowała dziennikarka.
W szóstą rocznicę katastrofy Racewicz zamieściła na Facebooku poruszający wpis, dedykowany zmarłemu mężowi: "Za każdą chwilę, za każde słowo. Za wiarę, nadzieję i miłość. Za Syna - lepszego niż marzenie. I za ostatnie: "Kochanie, wrócę o 18..." Dziękuję"
Znajomi Racewicz zapewniają, że, mimo ciężkiej sytuacji, nie zamierza się poddawać. Musi być silna dla syna.
Igor chodzi do szkoły, dobrze się uczy. Jest śmiałym, rezolutnym chłopcem - mówi jej znajoma w rozmowie w tygodnikiem Świat i Ludzie. Jak jego tata jest ciekawy świata i kocha sport. Joanna wierzy, że wróci kiedyś do "Panoramy". To było jej miejsce, jej ukochany program. Tu czuła się bezpiecznie, była u siebie.
Racewicz nie chce rozmawiać z dziennikarzami. Podobno nawet nie może, bo obowiązuje ją klauzula poufności z TVP.