Marina Łuczenko ostatnio była znana głównie z bycia narzeczoną Wojtka Szczęsnego, piłkarza Arsenalu, obecnie wypożyczonego do AS Roma. Wydawało się, że kariera WAG w zupełności spełnia jej życiowe ambicje. Marina tak wytrwale zasypywała fanów fotorelacjami ze swojego luksusowego życia na koszt bogatego narzeczonego, że większość zapomniała o tym, że kiedyś śpiewała.
Marina zaś sprawiała wrażenie znacznie bardziej zainteresowanej biżuterią od Tiffany’ego niż nagrywaniem piosenek. Zobacz: Szczęsny OŚWIADCZYŁ SIĘ Marinie! (FOTO)
W końcu jednak nastąpił przełom. Marina pojawiła się dziś w Dzień Dobry TVN, żeby promować swój nowy singiel On my way, który 18 kwietnia zadebiutował na Tidalu.
Singiel wydałam ze względu na moich fanów, którzy ciągle mnie cisnęli: kiedy, kiedy- wyznała w telewizji. Na razie skupiam się głównie na tym, by skompletować cały album. Jestem perfekcjonistką, ciągle się rozwijam, podobają mi się nowe style, chcę znaleźć jak najlepsze kompozycje. Oczywiście będą też koncerty.
Łuczenko narzeka także, że powrót do śpiewania kosztuje ją wiele wyrzeczeń.
To już nie jest tak, że mogę pójść na imprezę, pobawić się i pokrzyczeć - żali się piosenkarka. Muszę też uważać z meczami. Mogę chodzić, ale już nie mogę krzyczeć. Wczoraj wieczorem do jedenastej oglądałam mecz, a powinnam była się wyspać przed dzisiejszą rozmową.
Oczywiście nie mogło zabraknąć pytania o planowany ślub z Wojtkiem. W końcu niedługo minie rok od zaręczyn.
Zobaczymy. Mamy w planach - zapewniła Marina. Ale szczegóły zostawię dla siebie.