Dawid Kwiatkowski szczyci się tym, że ma największe grono fanek w Polsce. Organizuje dla nich letnie obozy, na których oficjalne uczą się tańczyć i śpiewać, a nieoficjalnie jadą po to, by spotkać się osobiście z idolem, który odwiedza je w pokojach. Wprawdzie Kwiatkowski zapewnia, że zawsze dzieje się to w obecności wychowawców, jednak uczestniczki chwalą się, że "udało się spędzić chwilę z Kwiatem sam na sam".
Zobacz: Dawid Kwiatkowski zarabia na... obozach dla fanek. Odwiedza je w pokojach! Tegoroczny obóz w Bułgarii sprzedał się w 17 minut. Turnus kosztuje 2599 zł.
To nic strasznego, to najwspanialsze obozy na świecie - zachwala Kwiatkowski w Vivie. Dzieciaki uczą się tańczyć, grać, ale wiadomo, że czasem dziewczyny nie przyjeżdżają, żeby uczyć się śpiewu. Dlatego trzeba im coś zaproponować. Może aktorstwo, taniec, lekcje śpiewu z moim nauczycielem, zawsze się coś znajdzie. Ja się trochę czuję misjonarzem. Każdy dzieciak dojrzewa, tak jak ja. Rok temu zacząłem się zmieniać, odkryłem w sobie wiarę w Boga, przestałem ludziom czegokolwiek zazdrościć. Czerpię z życia.
Pierwsze pieniądze, jakie zarobiłem to było 10 tysięcy złotych. Kupiłem skuter i zostało mi zero. Po prostu nic. Jeszcze pożyczyłem tysiąc, bo skuter kosztował 11 tysięcy. I tak robię do teraz. Za każdym razem, gdy na konto wpływa mi konkretna suma, spełniam swoje marzenia. Tylko teraz to są większe rzeczy, na przykład mieszkanie. Zrobiłem prawo jazdy w wieku 18 lat i dzień później mogłem już jeździć swoim autem. Chciałem zwiedzać Azję i za tydzień to robię. Nie wstydzę się tego, że zarabiam. Zarabiam legalnie naprawdę ciężką pracą. Te moje pieniądze to po części cena za moje trochę stracone szczenięce lata. Mówią, że pop jest najłatwiejszym gatunkiem muzycznym. Gówno prawda! Zrób piosenkę, którą pokochają miliony.
Oczywiście, swój sukces finansowy zawdzięcza z dużej mierze fankom. Dawid zapewnia, że jest tego świadomy.
Moi fani to taka trochę subkultura, obecnie chyba największy młodzieżowy ruch w Polsce. Jestem człowiekiem, który najchętniej zakumplowałby się z każdym. Ale nie można sobie pozwolić wejść na głowę - tłumaczy w Vivie. Ja mogę chcieć kumplować się z każdym, ale nie każdy jest osobą, z którą można się kumplować. Nie znam tych ludzi, nie wiem, jak będą reagować na moją bliskość. Dlatego na razie wolę podpisać płytę niż się żenić.