Przyjaciel Justyny Steczkowskiej, Tomasz Jacyków, nie ustaje w promowaniu się na łamach brukowców. Oczywiście kreuje się na stylistę z najwyższej półki, dostępnego jedynie dla szczęśliwych (bogatych) wybrańców.
Zdarza mi sie odmawiać - chwali się Faktowi. Jestem osobą, która stara się pracować na dobrych ubraniach, bo one zawsze dobrze leżą. Są styliści, którzy ubierają świetnie za 50-60 złotych. Ale ja do nich nie należę, nie interesuje mnie ten segment.
Zabawnie to brzmi w ustach wielbiciela zupek w WARS-u, snoba-mitomana.
Nie kłamię ani na swój temat ani tego, co widzę - tłumaczy. Prawdziwa cnota krytyki się nie boi. Akurat ci, którzy do mnie trafiają są bardzo świadomymi ludźmi, chętnie wysłuchują moich uwag.
Jacykow twierdzi wprawdzie, że zajmuje się dobieraniem ubrań do sylwetek ludzkich, ale z innych jego wypowiedzi wynika, że preferuje raczej proces odwrotny. Przypomnijmy jedno z jego cennych spostrzeżeń:
Zdarza się, że menedżer znanej osoby prosi, żebym zajął się jego podopieczną. Mówię mu wtedy, że ta dziewczyna potrzebuje najpierw terapii z psychologiem, potem odsysania tłuszczu i dopiero wtedy można ją przyprowadzić do stylisty, czyli do mnie. Od końca nie da się tego zrobić.
O kogo mogło mu chodzić? O Gosię Andrzejewicz?
On jest niczym kolorowy ptak na polskich salonach - zachwyca się tabloid. My jakoś wciąż nie jesteśmy przekonani. Oczywiście bardzo przydałyby się nam porady stylisty, ale jak zaufać komuś, kto nie wpadł nawet na to, że warto wyciąć sobie włosy wystające z nosa.