Od kilku lat toczy się w Polsce dyskusja na temat zalegalizowania medycznej marihuany. Swoje poparcie dla tego pomysłu wielokrotnie wyrażał mąż Kory, Kamil Sipowicz, zwłaszcza odkąd u piosenkarki zdiagnozowano raka: "Gdyby marihuana medyczna była legalna, to KORA BY JĄ BRAŁA!"
Poseł Piotr Liroy-Marzec nie ukrywa, że dostał się do Sejmu głównie po to, by lobbować za legalizacją marihuany.
Nieoczekiwanie wsparcie nadeszło ze strony 69-letniego, cierpiącego na otyłość i choroby z niej wynikające, Krzysztofa Krawczyka. W rozmowie z magazynem CKM ujawnia, że wielokrotnie doświadczył terapeutycznego działania marihuany.
Niestety, jak ostrzega, ona także jest odpowiedzialna za jego obecne problemy zdrowotne.
Nie widzę problemu w rekreacyjnym kurzeniu gandzi. Niestety, nie mogę teraz tego robić ze względu na astmę. A dobrze wiem, że na bóle trzustki, żołądka czy zwyczajne uspokojenie marihuana wielokrotnie mi pomogła. Po trawie nawet ja zachowuję się jak aniołek, choć potrafię wpierdolić pół krowy - wyznaje piosenkarz.
Krawczyk przypomina też, że największym dramatem jego życia było uzależnienie nie od narkotyków, lecz od legalnych leków, dostępnych w Stanach w każdej aptece.
Największym zagrożeniem była dla mnie lekomania, która zostawia w organizmie nieodwracalne ślady - wspomina. Miałem w Stanach świetnego lekarza, który sam lubił łykać pigułki i przepisywał mi recepty na wszystko. Tabletki na dobre spanie, na dobre sranie, na dobry koncert, na dobry seks - byłem uzależniony.