Wczoraj prawicowy tygodnik Do Rzeczy opublikował nagranie rozmowy zmarłego miliardera Jana Kulczyka i Pawła Grasia, byłego rzecznika rządu Donalda Tuska. Spotkanie poświęcone było wywieraniu nacisków na wydawcę Faktu, żeby przestał sprzyjać PiS-owi i zwolnił redaktora naczelnego - "pisiora", jak nazwał go Graś.
Kulczyk obiecał, że pomoże. Rzeczywiście, wkrótce potem zwolniono redaktora naczelnego Grzegorza Jankowskiego. Na jego miejsce pojawił się Robert Feluś, którego autor artykułu, Cezary Gmyz, oskarża o sprzyjanie Platformie Obywatelskiej. Zobacz: Kulczyk i Paweł Graś z PO chcieli zwolnić naczelnego "Faktu"... Stracił pracę kilka tygodni po ich rozmowie!
Gmyz został zaproszony do TVP Info, gdzie skomentował sprawę:
Nie ma żadnych wątpliwości, że w redakcji "Faktu" pojawił się Peter Prior, który brał udział kolegiach redakcyjnych oraz konsultował się z następcą Grzegorza Jankowskiego, Robertem Felusiem, o którym były dziennikarz "Faktu" powiedział, że był "człowiekiem bez kręgosłupa" - powiedział w telewizji. Zmiana linii redakcyjnej dziennika po tych konsultacjach była widoczna gołym okiem: zajęto się najeżdżaniem na opozycję i ograniczono krytykę rządu.
Dzisiaj na tę krytykę ostro odpowiedział Robert Feluś, który twierdzi, że gdy był redaktorem naczelnym nadal krytykowano władzę PO.
Dość tych bzdur. Fakt po zmianie naczelnego nie zmienił linii - napisał na Twitterze. Był i jest krytyczny wobec władzy. Taka była i jest rola gazety. W październiku Polacy w wyborach zmienili władzę. Linia Faktu bez zmian. Patrzymy władzy na ręce. Dziękuję i pozdrawiam.
Na potwierdzenie swoich słów opublikował kilkadziesiąt okładek Faktu publikowanych od czerwca 2014 roku, które pokazywały w negatywnym świetle rząd Ewy Kopacz i prezydenturę Bronisława Komorowskiego.
Zabawne, że dziennikarze spierają się dziś, kto mocniej krytykował Tuska i Platformę. Ciekawe, czy za kilka lat będą sobie udowadniali, że krytykowali PiS.