Katarzyna Stankiewicz jest, jak na razie, jedyną wokalistką, która, przynajmniej oficjalnie, dobrze wspomina współpracę z Varius Manx. Mimo że mówiło się o jej konflikcie z Robertem Jansonem, Stankiewicz zapewnia teraz w wywiadach, że koledzy z zespołu ze zrozumieniem odnieśli się do jej marzeń o solowej karierze. Zupełnie inaczej współpracę z Jansonem wspominają Anita Lipnicka i Monika Kuszyńska.
Anita ma żal do muzyków o to, że, wykorzystując jej młodość i naiwność, oszukali ją finansowo.
Do dziś tajemnicą są dla mnie rozliczenia ze sprzedaży płyt - wyznała w jednym z wywiadów. Podobno mój pierwszy album z Varius Manx sprzedał się w milionowym nakładzie. Ciekawe, kto zgarnął te pieniądze. Bo na pewno nie ja.
Z kolei Monika Kuszyńska, sparaliżowana w wyniku wypadku samochodowego, spowodowanego przez Roberta Jansona, nie zapomniała mu tego, że nawet nie wspomniał o planach zastąpienia jej nową wokalistką.
Jeśli miałam trochę żalu, to o formę, w jakiej dowiedziałam się, że zastąpili mnie nową wokalistką. Nikt mnie o tym nie uprzedził - wyznała Kuszyńska w jednym z wywiadów.
Widocznie czas nie zaleczył ran, bo obie wokalistki odmówiły udziału w obchodach 30-lecia zespołu. Zgodziła się tylko Stankiewicz. I tak jej się spodobało, że postanowiła zostać w zespole na dłużej.
Nagrali jedną nową piosenkę, a między koncertami pracują nad kolejnymi - ujawnia osoba z otoczenia Varius Manx. Na razie eksperymentują, chcą zobaczyć, co z tego wyjdzie. Bez presji, kontraktów, czy innych zobowiązań, ale niewykluczone, że skończy się nową płytą.
Miejmy nadzieję, że współpraca "bez kontraktów i zobowiązań" nie skończy się kolejnym rozczarowaniem finansowym.