Maciej Maleńczuk lubi szokować, demonstrować swoje poglądy i gwiazdorzy. Przynajmniej do tej pory, bo obecnie muzyk twierdzi, że się zmienił i "nie mam manier gwiazdy". Zobacz: Maleńczuk: "Nie jestem w stanie zarobić takich pieniędzy, żeby robiły na mnie wrażenie" Co innego jednak widać w jego książce Chamstwo w państwie, w której bardzo ostro wypowiada się na temat PiS-u, a także prezydenta Andrzeja Dudy. Maleńczuk ma bardzo złe zdanie zarówno o rządzie i rodakach.
Tym razem Maleńczuk komentuje polityczna karierę Pawła Kukiza oraz Liroya. Stwierdza, że scena muzyczna nic specjalnego nie straciła po odejściu obu wokalistów do Sejmu:
To, że Paweł Kukiz i Liroy stali się politykami, to akurat dobra zmiana, bo jeden i drugi byli bardzo kiepskimi muzykami. Może powstanie coś ciekawszego, niż kradziony rap w przypadku Liroya i ludowy punk rock w przypadku kolegi Kukiza, podszyty opcją niemiecką. Jak się słucha piosenek Kukiza, to tam naprawdę jest sporo po niemiecku. Jeżeli chodzi o język i sposób grania, to też. Nic takiego wielkiego, może oprócz jednej płyty, tak naprawdę Kukiz nie zrobił. Liroy też.
Maleńczuk nie kryje antypatii wobec Jarosława Kaczyńskiego i rządów jego partii ale nie angażuje się w działalność KOD-u. W przeciwieństwie do wielu celebrytów nie pojawił się na marszach w trakcie protestów. W swojej książce wyjaśnia dlaczego działalność kodowców bo bawi.
Bo mnie to śmieszy. Zamiast demonstrować, trzeba było inaczej głosować - pisze Maleńczuk. Wiadomo było, co nas czeka, gdy PiS dojdzie do władzy. Na końcu wszystkim zatkali gębę ochłapem w stylu 500+. Mam tylko nadzieję, że nie dojdzie do sytuacji, że przyjdzie ten wielki tłum KOD-owców, a z bocznej uliczki wyleci bojóweczka pana Winnickiego i rozwali komuś łeb kijem bejsbolowym. Tego się boję.