31-letnia aktorka Olga O. znana jest widzom seriali Ojciec Mateusz, Druga szansa, Hotel 52, Na Wspólnej oraz Przyjaciółki. Zagrała także niewielką rolę u Andrzeja Saramonowicza w Jak się pozbyć cellulitu, dubbinguje wiele filmów i gier. Aktualnie jest etatową aktorką warszawskiego Teatru Ochoty. I właśnie za kulisami tej placówki w miniony czwartek czekali na nią policjanci. Olga O. została aresztowana za kradzież biżuterii wartej ok. 50 tysięcy złotych.
Do kradzieży doszło w klubie fitness. Aktorce wpadły w oko obrączka i pierścionek z białego złota, które miała na palcach inna kobieta. Jak donosi Fakt, O. poczekała na moment, gdy ofiara, przebierając się, zdjęła pierścionki i położyła je na parapecie. Wtedy aktorka zwinęła je do kieszeni.
Łupem Olgi O. padła wysadzana szafirami i brylantami drogocenna obrączka z białego złota oraz pierścionek z tymi samymi kamieniami, warte w sumie 50 tysięcy złotych - potwierdza w rozmowie z tabloidem komisarz Robert Szumiata ze stołecznej policji. Poszkodowana zorientowała się, że nie ma biżuterii dopiero w domu. Zadzwoniła wtedy do klubu z prośbą o jej odnalezienie. Niestety, po biżuterii nie było już śladu.
Olgę O. pogrążyło nagranie z kamery klubowego monitoringu. Stało się ono podstawą do aresztowania. Po zatrzymaniu aktorki, policja przeszukała jej mieszkanie. Funkcjonariusze znaleźli w nim skradzioną biżuterię.
Aktorka twierdzi, że sytuacja wyglądała zupełnie inaczej. W przesłanym nam oświadczeniu prawnicy Olgi O. twierdzą, że biżuteria nie była warta 50 tysięcy złotych i wyglądała jej zdaniem na "tanie świecidełka":
Osoba opisana w artykule nigdy nie widziała właścicielki pierścionków na oczy, ani tym bardziej lśniących pierścionków, które rzekomo wpadły jej w oko - czytamy w przesłanym piśmie. Nie widziała także jak kobieta ta zdejmuje pierścionki i kładzie je na parapecie. Osoba opisana w artykule była na siłowni w sali do ćwiczeń, która jest ogólnodostępna dla wszystkich ćwiczących. W pewnym momencie podeszła do parapetu, zauważyła na nim dwa pierścionki i sądząc, że to tanie świecidełka z supermarketu, wzięła je. Podawana wartość około 50 tysięcy złotych jest zawyżona, a one same nie wyglądały dla niej na wartościowe.
Ponadto, zatrzymanie Olgi O. w teatrze po spektaklu wynikało z faktu, że funkcjonariusze nie zastali jej w miejscu zamieszkania.