Alicja Bachleda-Curuś, mimo że jej kariera za oceanem ostatnio stoi w miejscu, w Polsce nadal uważana jest za wielką gwiazdę. Jak pokazuje jej przykład, w osiągnięciu takiego statusu bardzo pomaga romans z kimś naprawdę sławnym.
Mimo że od rozstania Alicji z Colinem Farrellem minęło już sześć lat, aktorka nadal może liczyć u nas na specjalne względy. Trudno się dziwić, że z tego korzysta i chętnie wraca do Polski. Niedawno kupiła mieszkanie w odrestaurowanej kamienicy w Krakowie. Wstępny remont przeprowadziła w przerwach między zdjęciami do komedii romantycznej 7 rzeczy, których nie wiecie o facetach.
Zobacz: Bachleda-Curuś wróci do Polski? "Kupiła mieszkanie w odrestaurowanej kamienicy"
Żeby zdobyć na niego pieniądze, podpisała kontrakt z firmą jubilerską W. Kruk. Zaprojektowała dla niej linię biżuterii, promowanej pod nazwą EOS. To, zaczerpnięte z mitologii greckiej imię bogini świtu, ma sugerować, że klientkami Alicji zostaną silne, odważne kobiety, zachowujące jednocześnie kruchość i delikatność.
W kolekcji, wykonanej z trzech rodzajów złota, brylantów i szmaragdów, dominują motywy roślinne, a także motyw węża, który, zdaniem Alicji "reprezentuje transformację i jest przewodnikiem duchowym".
Jak donosi Fakt, kontrakt Bachledy-Curuś z firmą Kruk opiewa na 250 tysięcy złotych.
Sporą część pieniędzy Ala przeznaczy właśnie na remont mieszkania i urządzanie go - mówi w rozmowie z tabloidem jej znajoma. Resztę zainwestuje w edukację małego Henry’ego. To jej oczko w głowie i nie liczy się z kosztami.
Wydaje nam się, że te akurat koszty w dużej mierze pokrywa Farrell.