Zmarły w listopadzie zeszłego roku komunistyczny generał Czesław Kiszczak, nigdy nie został rozliczony za swoje zbrodnie. Nie udało się osądzić go za masakrę w kopalni Wujek, gdzie oddziały milicji, ZOMO i wojska zamordowały 9 górników i ciężko raniły 24 innych. Jedyny wyrok skazujący, wydany w 2012 roku przez warszawski Sąd Okręgowy, dotyczył udziału komunisty we wprowadzeniu stanu wojennego. W procesie, wytoczonym przez IPN generał został oskarżony o udział w "związku przestępczym o charakterze zbrojnym", który na najwyższych szczeblach władzy PRL i skazany na 2 lata więzienia w zawieszeniu na 5 lat.
Niedawno Sąd Najwyższy podtrzymał wyrok w tej sprawie, mimo protestów Marii Kiszczak, domagającej się pośmiertnego uniewinnienia męża. Zobacz: Żona Kiszczaka chce go uniewinnić po śmierci: "Kiedyś będą mu dziękować za Okrągły Stół"
Wdowa po generale nie zamierza jednak składać broni. Nadal głęboko wierzy, że jej mężowi, którego uważa za "polskiego bohatera" należy się nie tylko grób na Powązkach, ale także... pomnik w centrum Warszawy.
Czesław zasłużył na Powązki. Był polskim bohaterem.Wiem, że historia go kiedyś doceni i będą mu dziękować za Okrągły Stół, za przemiany demokratyczne, za bezbolesne przejście od komunizmu do kapitalizmu - przekonuje w Super Expressie. A czy mój mąż, polski bohater, nie zasłużył na pomnik?! Sądzę, że powinien on powstać w Warszawie, w jakimś godnym miejscu. To przecież mój mąż obalił komunizm. Gdyby nie Kiszczak, nie byłoby obrad Okrągłego Stołu i oddania władzy opozycji. Czesław wiedział, że Polska potrzebuje zmiany. Miał świadomość, że nie można w nieskończoność walczyć z własnym narodem. Gdyby Czesław nie chciał zmian politycznych, to do nich by nie doszło. Inicjatorem zmian był Kiszczak, który jest wielkim patriotą i narodowym bohaterem! Historia go kiedyś doceni!"
Przypomnijmy, co mówiła w rozmowie z Pudelkiem: