Krystyna Sienkiewicz mimo skończonych w lutym 81 lat ciągle imponuje aktywnością i radością życia. W zeszłym roku udało jej się wygrać w rakiem siatkówki oka. Mimo że choroba znacznie pogorszyła jej wzrok, a poza tym aktorka ciągle odczuwa skutki przebytego półtora roku temu udaru, nie traci dobrego humoru.
W środowym Super Expressie, jak zwykle dowcipnie i celnie, diagnozuje współczesny show biznes. Tym razem aktorka zwraca uwagę na to, że wszystkie celebrytki wyglądają ostatnio tak samo.
Akceptuję siebie. Nie wyobrażam sobie, żeby chirurg scyzorykiem miał coś majstrować przy mojej twarzy. Cały czas dziewczyny robią sobie okropne liftingi i inne rzeczy. Ja bym się bała i brzydziła - wyznaje Sienkiewicz. Nienawidzę, kiedy koleżanki, i to dużo młodsze, po tych zabiegach mają usta jak kurza dupa. Wyglądają, jakby cały czas były w maskach, bo ich twarze są tak nieruchome. To nie dla mnie.
Jak ujawnia aktorka, swoją dobrą formę zawdzięcza aktywności fizycznej. Opracowała nawet autorski zestaw ćwiczeń.
Ja jestem "tancereczka". Cały czas jestem w ruchu. Dużo się gimnastykuję - wyjaśnia w tabloidzie. Na lustrze mam napisane "XO20". X to głowa, O - broda. Głowę trzeba najpierw mocno odchylić do tyłu. A potem ściągnąć brodę do przodu i tak 20 razy. Dzięki temu mam jędrne piersi! Nie mam takich pobożnych, że padają na kolana, mimo że nie chodzę w biustonoszach.