Joanna Moro, po emisji serialu biograficznego Anny German, w którym zagrała tytułową rolę, z dnia na dzień stała się gwiazdą. Posypały się propozycje zawodowe, nie tylko z Polski, lecz także od świetnie płacących rosyjskich producentów. Zobacz: Moro zarobi w Rosji MILION!
Polsat zaproponował Joannie udział w Tańcu z gwiazdami, a szefowa stacji Nina Terentiew obiecała jej nawet dużą rolę w nowej produkcji. Tuż przed finałem Tańca z gwiazdami wyszło na jaw, że Moro wykorzystała sytuację, dogadując się po cichu z TVP. Przez kilka tygodni grała na dwa fronty, negocjując z Polsatem i telewizją publiczną. W końcu podpisała kontrakt z producentami serialu Blondynka. Zastąpiła w nim Julię Pietruchę.
Ryzykowna decyzja okazała się nieopłacalna na dłuższą metę. Jak niedawno poinformował magazyn Show, Moro stała się kolejną ofiarą "dobrej zmiany" w mediach publicznych. Nowym szefom nie podoba się, że tak często wyjeżdża do Rosji. To wystarczyło, by uznali, że nie ma dla niej miejsca w nowej, patriotycznej telewizji narodowej.
Joanna, pechowo dla siebie, kojarzy się z kulturą polsko-rosyjską, co nie wszystkim się podoba - tłumaczy osoba z produkcji serialu. Nie ma już czasu na zmiany w scenariuszu, więc widz bez żadnego wyjaśnienia po prostu nagle zobaczy inną osobę w roli doktor Sylwii Kubus.
Potwierdzam, że w najbliższym sezonie nie zobaczymy jej w roli Sylwii Kubus - komentuje jej agentka w dzisiejszym Super Expressie.
Podobno najpoważniejszą kandydatką do roli jest obecnie Natalia Rybicka, która jest gotowa pracować za 2 tysiące złotych dziennie. W odróżnieniu od Moro, która dostawała 7,5 tysiąca za dzień pracy.
Jak nieoficjalnie ujawnia pracownik TVP, nowym szefom przede wszystkim nie podoba się to, że Rosjanie rozpieścili Joannę wysokimi gażami.
Joanna kojarzona jest z tego, że wspiera Rosję i rosyjską kulturę. Twórcy ze Wschodu mamią ją wielkimi pieniędzmi, co i raz proponując jej intratne role w swoich programach - komentuje informator Super Expressu. Nie wszystkim się to spodobało. Dodatkowo telewizja szuka oszczędności. Natalia Rybicka na pewno nie może liczyć na gwiazdorską stawkę, jaką miała Moro.
Joanna miała czas na przyzwyczajenie się do tej myśli. Kilka dni temu przyjęła propozycję z jednego z warszawskich teatrów, a w lipcu znów wyjeżdża na plan filmowy do Moskwy.