Komitet Obrony Demokracji zorganizował dziś marz z partiami opozycyjnymi. Wydarzenie w samej Warszawie przyciągnęło aż 240 tysięcy osób.
Nie wszyscy są zadowoleni, że oddolna, obywatelska akcja zaczęła współpracę z politykami, szczególnie z Platformą Obywatelską i Nowoczesną. Wśród krytyków pomysłu znalazł się znany poeta i pisarz, Jacek Dehnel. Twierdzi, że demonstracja stała się przaśna, a retoryka transparentów i skandowanych haseł ma taki sam charakter jak krytykowane przez manifestantów wypowiedzi polityków PiS.
Dehnel zauważył też, że politycy starali się zmarginalizować udział KOD-u w wydarzeniu, pracując na własny polityczny kapitał. Bardzo nie spodobało mu się też skandowania hasła "precz z PISlamem". Poeta spisał gorzkie przemyślenia na Facebooku:
Widać polskie demonstracje muszą być przaśne, widać inaczej się nie da - napisał. Wcześniej były jeszcze jakieś próby odróżnienia się od agresywnej retoryki PiSowskiej - dziś szedłem właściwie nieustannie zażenowany albo wściekły. I to nie tylko tym, że Platformy wszędzie było więcej, niż KODu, jej logo było wypisane większymi zgłoskami, a poseł Halicki jadący na - nomen omen - platformie wołał przez mikrofon, że pozdrawia Platformę i Nowoczesną, Nowczesną i Platformę, po czym przypomniał sobie i dodał: "No i KOD też". Nie, chodzi o hasła.
Tu i ówdzie jakieś inteligenckie jaskółki, pan z cytatem z Tischnera, pani niosąca wypisany na tekturze cytat z Johna Donne'a o tym, że nikt nie jest samotną wyspą i że komu bije dzwon... Ale poza tym albo infantylne zaczepki, albo rzeczy, od których prędzej bym się zapadł pod ziemię, niż je skandował. Jakieś fekalne wierszyki o tym, że lepiej zęby myć w klozecie niż mieć Ziobrę w internecie, porażająca mizeria, porażająca prowincjonalność, zupełne niezrozumienie tego, co się dzieje w Polsce i w Europie.
I żeby jeszcze wychodziła od pojedynczych demonstrantów. Ale nie. Organizatorzy wystawili na trasie kolumny z głośnikami, z których skandowali zapiewajłowie, schrypłym tonem akwizytorów Providenta witający Radom, witający Wałbrzych, witający Zieloną Górę, ale przede wszystkim skandujący te kretynizmy. Miarka się przebrała, kiedy pańcia w okularach KOD, istnych klapkach na oczy, fanatycznie skandowała "Precz z PiSlamem", a tłum o tym PiSlamie powtarzał, powtarzał i powtarzał, PiSlam i PiSlam. Jak to ujął Piotr: "W dniu, w którym mieszkańcy największego miasta Europy Zachodniej wybrali na burmistrza muzułmanina, w czasie demonstracji, mającej być wyrazem przywiązania Polski do Europy i do zachodnich wartości, partyjno-KODowy zapiewajło drze się: >>Precz z PiSlamem!