Zmarły 21 kwietnia Prince pozostawił po sobie fortunę szacowaną na 300 milionów dolarów i żadnego spadkobiercy w linii prostej. Nie spisał też testamentu. Chociaż przez lata spotykał się z wieloma kobietami i dwa razy się ożenił, zmarł bezdzietnie. Jego jedyne dziecko, chłopiec Boy Gregory urodził się w 1996 roku - cierpiał na zespół Pfeiffera i zmarł po tygodniu. Rodzice muzyka nie żyją, ma jednak jedną siostrę oraz pięcioro przyrodniego rodzeństwa. Kolejnych dwoje już nie żyje, ale wnuczka jednego z nich będzie miała prawo do części spadku po bogatym krewnym.
Jako że Prince miał aż siedmioro przyrodniego rodzeństwa, zarówno ze strony ojca, jak i matki, w całym kraju znajdują się jego nowi krewni. Jak na razie ponad 700 osób twierdzi, że jest jego bratem lub siostrą… Sąd w Minneapolis zarządził więc pobranie od nich wszystkich próbek i sprawdzenie, czy mówią prawdę. Firma Bremer Trust, która zarządza spadkiem po muzyku, zatrudniła Morse Genealogical Services z Florydy, celem badania próbek DNA rzekomych krewnych Prince'a.
Nasze telefony się urywają, jak na razie zgłosiło się ponad 700 osób - przyznają przedstawiciele laboratorium. Podają bardzo różne "dowody": że mieszkali w tej samej okolicy, więc muszą być spokrewnieni albo że mają wspólne zdjęcia z imprez rodzinnych.
Przypomnijmy, że oficjalna przyczyna śmierci Prince'a nie jest jeszcze znana. Wciąż trwają teksty toksykologiczne, jednak wstępna autopsja wykazała, że artystę zabić mogły silne leki przeciwbólowe dostępne na receptę.