Dorota Szelągowska, córka pisarki Katarzyny Grocholi, udzieliła niedawno Magdzie Mołek poruszającego wywiadu, w którym zdradziła kulisy swojego trudnego dzieciństwa. Ujawniła, że położyły się na nim cieniem walka jej matki z rakiem i depresją oraz fatalny gust Grocholi do mężczyzn. Szelągowska ujawniła, że jej matka poślubiła alkoholika, który okazał się jeszcze pedofilem. Dodała, że matka jej nie wspierała, bo była zajęta własnymi problemami: Dorota Szelągowska: "Miałam ojczyma alkoholika, który BYŁ PEDOFILEM!"
W tym samym tygodniu Grochola udzieliła Gali wywiadu, w którym radośnie promuje swoją najnowszą książkę. Jednak po wywiadzie Szelągowskiej, wszystkich znacznie bardziej interesuje, co naprawdę działo się w domu pisarki.
W rozmowie z Faktem Grochola broniła się, zapewniając, że nigdy nie naraziła córki na niebezpieczeństwo, nigdy nie przymykała oka na patologie, która rozgrywała się w jej domu, a córka zawsze była dla niej najważniejsza.
Zostawiłam go, musiałam chronić dziecko. Chcę jednak podkreślić, że moja córka nie była molestowana - zapewniła w tabloidzie.
W rozmowie z tygodnikiem Twoje Imperium wraca do tego tematu:
Nie mam pretensji do córki. Po pierwsze, jeśli Dorota twierdzi, że nie dostała ode mnie tyle wsparcia, ile potrzebowała, bo miała umierającą matkę, to co tu komentować? W okresie, o którym mówi moja córka, byłam chora na raka. Dorota nie miała nawet siedmiu lat, gdy usłyszałam od lekarzy, że mam przed sobą trzy miesiące życia. Śmieci, zamiatane pod dywan, śmierdzą. My naprawdę musiałyśmy uciekać z domu, w którym była przemoc. Ale moja córka wyrosła na odważną kobietę, która, chociaż sama nie była molestowana, mówi o trudnych sprawach. Trzeba współczuć i pochylić się nad tymi, którzy nie mogą wyjść z tego tak, jak nam się udało. Przemoc i nadużycia mają miejsce tam, gdzie wszyscy udają, że się nic nie dzieje.
Pisarka nie chce jednak ujawnić tożsamości pedofila, o którym wspominała Dorota?
Nie mogę i nie chcę odpowiedzieć na to pytanie - powiedziała. Mam 59 lat i paru mężczyzn w moim życiu było.
Naprawdę warto go bronić?