Wkrótce minie czwarty rok wojny sądowej Katarzyny Figury i jej męża Kaia Schoenhalsa. Na razie to Amerykanin lepiej radzi sobie z polskim systemem sprawiedliwości - udało mu się już wygrać sprawę o naruszenie posiadania. Sąd pozwolił mu bez ograniczeń korzystać z należącej do Figury willi na Saskiej Kępie, ponieważ po jego wyprowadzce aktorka zmieniła zamki z drzwiach, a w jednym z pomieszczeń znajdowały się jego rzeczy. Uzyskał także skierowanie na badania psychiatryczne dla żony i córek, nie przejmując się specjalnie tym, że takie przeżycia mogą okazać się trudne dla nastolatek.
Jednak, jak twierdzi matka Schoenhalsa, nigdy nie przejmował się specjalnie dobrem własnych dzieci.
Córki nie mają z nim dobrych relacji - wyjaśniła Dorothy Morton. Jego zachwyty nad nimi na Facebooku, ilustrowane zdjęciami uśmiechniętych córek to tylko jego gra i manipulacja. On w ten sposób dba o swój publiczny wizerunek. To jest tylko na pokaz. Boję się o siebie, o Kasię i wnuczki.
Jak ujawniła teściowa Figury, Schoenhals jest "socjopatą i psychopatą, niebezpiecznym dla otoczenia". Według jej opinii to właśnie brak zasad moralnych sprawie, że jest tak skuteczny w sądzie. Zaś zmanipulowani przez niego świadkowie boją się potwierdzić wersję Katarzyny.
Kai jest niebezpiecznym psychopatą i socjopatą - mówiła Morton w wywiadzie dla tygodnika Twoje Imperium. To istny szatan w ludzkiej skórze. Jak każdy socjopata jest osobą wyjątkowo narcystyczną i egoistyczną. Jak każdy psychopata Kai jest też doskonałym manipulatorem. Powtarzam, mój syn jest niebezpiecznym i chorym człowiekiem, destrukcyjnym sadystą! Mi też groził śmiercią. Oby nie dostał opieki nad dziećmi. Wierzę, że choć w tym przypadku sprawiedliwość zwycięży.
Matka Kaia postanowiła to wszystko powtórzyć sędziemu. W zeszłym tygodniu przyleciała ze Stanów Zjednoczonych by złożyć zeznania. Prawdopodobnie obciążające jej syna.
Spędziła kilka godzin w sali rozpraw, opowiadając sędziemu o kulisach małżeństwa swojego syna z gwiazdą polskiego kina - relacjonuje tabloid. Matka Kaia Schoenhalsa jadąc do Polski, obawiała się spotkania z synem. Ich relacje są bardzo złe, odkąd stanęła po stronie synowej. Ale do spotkania nie doszło, bo Amerykanin nie miał obowiązku stawić się tego dnia w sądzie.
Najwyraźniej zeznania teściowej okazały się korzystne dla Katarzyny, bo z sądu wyszły razem i wsiadły do jednego samochodu.