Wczoraj w Kornwalii doszło do tragedii. Tamtejsza szkoła Pool Academy wezwała policję po tym, jak o godzinie 14:15 znaleziono martwą 16-letnią Polkę, Dagmarę Przybysz. Wciąż trwa dochodzenie w sprawie przyczyn jej śmierci, choć już wiadomo, że jej okoliczności są jasne i nie będą wymagały dodatkowego postępowania.
Dziewczyna przeprowadziła się z Polski razem z rodziną do miejscowości Redruth. Jej ojciec w wywiadzie dla Daily Mail przyznał, że córka narzekała na rasizm, z jakim spotkała się w szkole. Nic jednak nie wskazywało na to, żeby jej życiu coś zagrażało i jest w szoku, że doszło do takiej tragedii.
Jestem w szoku. Wciąż jestem zbyt załamany, żeby o tym mówić. Potrzebuję więcej czasu i chcę, żeby teraz zostawiono mnie w spokoju - powiedział Jędrzej Przybysz. Nie wiem, jak umarła. Muszę jeszcze zapytać o to policję. Nie mam pojęcia, co się stało. Jestem w szoku. To wszystko...
Osoba z sąsiedztwa rodziny Przybyszów powiedziała serwisowi, że znała Dagmarę, która zawsze była dobrą i sympatyczną osobą:
To była tak miła dziewczyna. Wprost nie mogę w to uwierzyć. To w ogóle bardzo dobra rodzina. Jest mi bardzo smutno, wszyscy w okolicy są wstrząśnięci.
Dagmara na swoim profilu w ask.fm poskarżyła się na rasizm w szkole i to, że jest obgadywana za plecami przez kolegów. Choć wpis pojawił się dwa lata temu, jej przyjaciele założyli ku jej pamięci profil na Facebooku, gdzie ostro odnoszą się do grupy osób ze szkoły, która nękała 16-latkę. Jeden z komentarzy sugerował też, że borykała się z problemami psychologicznymi, których "nie zauważał nikt z dorosłych".