W tym tygodniu warszawski sąd wydał orzeczenie, zobowiązujące Edytę Górniak do zorganizowania byłym teściom spotkań z 12-letnim Allanem dwa razy w miesiącu i cotygodniowych rozmów telefonicznych. Orzeczenie zapadło w konsekwencji złożenia przez dziadków Allana pozwu o zabezpieczenie kontaktów z wnukiem. Byli teściowie Edyty twierdzą, że specjalnie utrudnia im relacje z Allanem, a nawet złośliwie przeprowadziła się z nim do Krakowa.
Górniak tłumaczyła zaś, że jej postępowanie jest wynikiem niestosowania się byłych teściów do diagnozy psychologicznej, zalecającej trzymanie syna kokainisty z dala od więzienia, w którym przebywa jego ojciec, skazany za zabicie kobiety na pasach.
Dziadkowie jednak wiedzą swoje i podobno jużkilka razy podejmowali próby przemycenia chłopca na widzenie z ojcem. Edyta uważa ich za nieodpowiedzialnych nie tylko z tego powodu.
Uważa, że źle się nim zaopiekowali, gdy wysłała go do nich na wakacje na Mazury - ujawnia znajomy Górniak w rozmowie z Faktem.
W myśl art. 598 kodeksu postępowania cywilnego, za każdorazowe uniemożliwienie byłym teściom kontaktu z Allanem, Edyta będzie musiała zapłacić grzywnę, nawet 800 złotych.
Jej menedżer jest tym oburzony i zapowiada dalsze kroki prawne. Uważa, że państwo Krupa wybrali taki sposób, by zarobić na bogatej synowej, zwłaszcza że drugą wnuczką, czteroletnią Leą w ogóle się nie interesują.
W kolejnym procesie prawdopodobnie będzie musiał zeznawać Allan.
On nie rozumie, dlaczego dziadkowie walczą z jego mamą - mówi informator tabloidu. Uważa, że to zemsta za to, że rozstała się z jego tatą.
**
**